piątek, 15 lipca 2016

RECENZJA: „Futu.re" Dmitry Glukhovski


 Mówię to jemu i mówię tobie: śmierć jest nam potrzebna! Nie powinniśmy żyć wiecznie! Nie takimi nas stworzono! Jesteśmy zbyt głupi na wieczność. Zbyt egoistyczni. Zbyt zadufani w sobie. Nie jesteśmy gotowi na życie bez końca. Potrzebujemy śmierci, Jacob. Bez śmierci nie potrafimy żyć.

Dziś przygotowałam dla was recenzję powieści Dmitra Glukhovskiego, o której w 2015 roku było głośno. Mowa tu oczywiście o FUTU.RE, nie takiej pięknej wizji przyszłości według rosyjskiego autora, rozpoznawanego przede wszystkim dzięki książce „Metro 2033" i jego kontynuacjach.




Tytuł: Futu.re
Autor: Dmitry Glukhovski
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 640
Data wydania: 04.03.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to okładka. Jest w niej coś takiego, co sprawiło, że miałam wielką ochotę ją przeczytać. I nie żałuję.

Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Nigdy nie czytałam Metra 2033, pomimo wielu pozytywnych opinii, jakoś nigdy nie mogłam się do tego zabrać. Gdy składałam zamówienie w księgarni internetowej, wiedziałam, że chcę przeczytać książkę przedstawiającą wizję przyszłości. Wybór padł na tą właśnie powieść, bo cieszyła się wysokim zainteresowaniem i zbierała naprawdę dobre opinie. No a poza tym, ta okładka!




Dodatkowo w środku znajdziemy trzy przerywniki w postaci ilustracji, przedstawiających wydarzenia z książki, są one do pobrania na oficjalnej stronie: http://www.futu.re/


















Świat, jaki przedstawia nam Dmitry Glukhovski jest, wydawałoby się, idealny. Wynaleziono substancję, która zapewnia nieśmiertelność i pozwala cieszyć się wiecznie młodym wyglądem. Na kuli ziemskiej panuje ogromne przeludnienie, znajduje się na niej prawie bilion ludzi, z czego około 120 miliardów w Europie. Jan jest jednym z Nieśmiertelnych, wraz ze swoimi towarzyszami przeprowadza akcje mające na celu odnajdywanie rodzin, które nie zarejestrowały ciąży. Gdy ktoś decyduje się na założenie rodziny, musi podjąć bardzo trudną decyzję. Panuje zasada jeden za jeden, czyli jeżeli ma się urodzić dziecko, któryś z rodziców musi dostać zastrzyk starości, po którym umiera w ciągu dziesięciu lat. W przeciwnym razie, gdy oszustwo zostanie wykryte, potomek jest zabierany do internatu, a zastrzyk wykonany na miejscu. Życie Jana nieco się komplikuje po tym, jak dostaje zadanie specjalne od senatora Schreyera...

Europa. Olbrzymie gigalopolis, miażdżące swoim ciężarem pół kontynentu, depczące ziemię i podpierające niebiosa.

O świecie, który przedstawia nam autor dowiadujemy się coraz więcej z każdą kolejną stroną. Parki wodne, ogromne stacje kolejowe, wieżowce sięgające chmur. To wszystko wydaje się odległe, nie dotyczące naszych czasów, a mimo to, czytając ma się wrażenie, że jest to opis naszej teraźniejszości.


W moim odczuciu akcja tej książki nie pędzi zaciekle do przodu, ale i nie stoi w miejscu. Mamy tu dużo opisów, pomagających zrozumieć, jak funkcjonuje tamtejszy świat. Tutaj nie ma chili prywatności, nikt nie wstydzi się swojego ciała, ludzie zażywają antydepresanty i pigułki szczęścia. Są nieśmiertelni, co sprawia, że stawiają się wyżej od Boga, już dawno zapomnieli o modlitwie, a kościoły przekształcili w domy publiczne. Gdy patrzą w górę, widzą sztuczne niebo, jedynie iluzję, na to prawdziwe stać tylko najbogatszych, którzy mogą spoglądać na nie z dachów swoich apartamentowców. Wszystko to wydaje się dosyć przerażające, jednak oni uważają, że doszli do perfekcji.


Rywalizacja z Bogiem straciła już sens, bo dawno się z nim zrównaliśmy. Kiedyś wieczny był tylko on, teraz - każdy. Zawędrowaliśmy nawet do nieba, ponieważ bogiem jest teraz każdy z nas, ponieważ teraz słusznie się nam ono należy. Boga nie trzeba było nawet obalać - uciekł sam, w kobiecym przebraniu i zgoliwszy brodę, a teraz błąka się gdzieś pośród nas, mieszkając w kubiku dwa na dwa na dwa i łykając na śniadanie antydepresanty.

Mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową. Znamy uczucia i emocje towarzyszące Janowi, ale także dowiadujemy się dużo o jego przeszłości w osobnych rozdziałach. Wydaje się, że on jako jeden z niewielu dostrzega luki w utopijnym systemie funkcjonowania Europy. Z początku ma taki sam stosunek do nieśmiertelności, jak reszta społeczeństwa, ale z czasem obserwujemy jak jego poglądy się zmieniają, jak przechodzi wewnętrzną przemianę. Jak dla mnie stanowi to jeden z najlepszych elementów tej powieści.

Jak już wspomniałam, akcja nie toczy się w zawrotnym tempie, co wskazywałoby na to, że Futu.re nie czyta się jednym tchem. A jednak. Jest w niej coś takiego, co nie pozwala się oderwać, coś, co każe pozostać przy lekturze i poznać cały ten świat jeszcze lepiej.

 Pod moimi nogami naprawdę ściele się trawa, miękka, soczysta, prawie jak żywa - ale jest niezniszczalna, absolutnie niewrażliwa na deptanie, nie potrzebuje wody ani słońca i do tego nie brudzi ubrania. We wszystkim jest lepsza od prawdziwej, może oprócz tego, że jest nieprawdziwa.

Spotkamy się tu również z brutalnością, ale autor naświetla ją w taki sposób, że skłania to do przemyśleń, że sprawia wrażenie, jakby mogło to dotyczyć każdego z nas. Akty przemocy pojawiają się tu dosyć często, lecz nie na tyle, by zniechęcić czytelnika.

Książka - wydawałoby się - zwykła. Opowieść o przyszłości, gdzie ludzie mają wszystkiego pod dostatkiem. Nowe technologie. Jednak, jak już pisałam, jest w niej coś wyjątkowego. Czytając, zdajemy sobie sprawę, że to, co dzieje się tam, dotyczy nas wszystkich tutaj.


 - Otóż to! Życie! Życie, rozumiesz? A nie wegetacja. Lepiej jest potrzeć zapałkę i spłonąć, ale za to coś poczuć!

To, co zachwyciło najbardziej, to podłoże psychologiczne tej książki. Problemy ludzkości wplecione w futurystyczne tło. Ale przede wszystkim przemiana, jaka dokonuje się  Janie, to jak z czasem zdaje sobie sprawę z tego, że świat zmierza w złym kierunku. Z pewnością mogę powiedzieć, że dla słów, które wypowiada na końcu, warto było przeczytać całą książkę. Jego końcowa wypowiedź stanowi fantastyczne podsumowanie całej powieści i to ona sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia.

Powiem tylko tyle - POLECAM. Polecam każdemu, kto chce przeżyć coś niezwykłego. Skończyłam z uczuciem pustki, z jednej strony cieszyłam się, że dotarłam do końca, a z drugiej - pragnęłam dalej pogrążać się w lekturze.Z czystym sercem mogę przyznać, że była to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. Przekazuje wartości  fantastyczny sposób, skłaniając do refleksji.

Moja ocena:
 ☻☻☻☻☻☻☻☻☻☺

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz