czwartek, 15 grudnia 2016

WYDAWNICZE NOWOŚCI #1: Styczeń


Styczeń 2017 przyniesie nam wiele nowości, a w szczególności tych z gatunku horror, thriller i kryminał. Postanowiłam zebrać kilka ciekawych tytułów, które pojawią się na rynku w nowym roku.


Wotum nieufności Remigiusz Mróz
Pierwsza w Polsce książka political fiction, rozpoczynająca nową serię: W kręgach władzy.
Premiera 11.01.2017
 

Tylko umarli wiedzą Ryszard Ćwirlej
Drug tom serii o przygodach Antoniego Fischera- poznańskiego policjanta.
Premiera 11.01.2017


W ciemnym mrocznym lesie Ruth Ware
Debiutancki thriller psychologiczny, który trafił na listy bestsellerów New York Timesa i Sunday Timesa
 Premiera 10.01.2017


Naznaczeni śmiercią Veronica Roth
Najnowsza powieść autorki Niezgodnej ma swoją premierę jednocześnie w 33 krajach. Tym razem akcja będzie rozgrywać się w odległej galaktyce...
Premiera: 17.01.2017



Jednym strzałem Lee Child



 Sto milionów dolarów Lee Child
Premiera 11.01.2017
http://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazka,1682,3774,sto-milionow-dolarow.html



Wróg bez twarzy Lee Child
Premiera 06.01.2017
http://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazka,788,3561,wrog-bez-twarzy.html



Susza Jane Harper
Pierwsza powieść angielskiej pisarki, opowiadająca o losach agenta federalnego Arona Falka.
Premiera: 11.01.2017
http://www.czarnaowca.pl/kryminaly/susza,p1291923101



Druga strona miasta Karolina Szewczykowska
Kolejny literacki debiut, który swoją premierę obchodzi w styczniu.
Premiera 17.01.2017


Na co według was warto zwrócić uwagę w styczniu? :)


sobota, 10 grudnia 2016

RECENZJA: „Droga do piekła” Przemysław Piotrowski


Z czym kojarzy się piekło? Wieczne męki i cierpienie, tortury i brak możliwości ucieczki? Droga do piekła przewyższy wasze najśmielsze oczekiwania i sprawi, że dotychczasowa wizja piekła stanie się jedynie kropelką w morzu grozy.




Tytuł: Droga do piekła
Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 384
Data wydania: 27.07.2016r.
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał


 „Były amerykański żołnierz John Pilar zostaje skazany na śmierć za zamordowanie swojej rodziny w wyjątkowo bestialski sposób. Kat wstrzykuje mu zabójczą mieszankę, ale to nie koniec jego podróży. Po drugiej stronie budzi go odrażająca woń siarki…
Jego młodszy brat Lukas, były nowojorski policjant, a dziś zapijaczony detektyw, nie wierzy w jego winę. Odkrywa, że naczelnik więzienia, w którym zginął brat, nie ma krystalicznie czystego sumienia. Razem z młodą dziennikarką Rose Parker rozpoczynają prywatne śledztwo i wpadają na trop mrocznego spisku. Z każdym dniem coraz bardziej zagłębiają się w matni pierwotnego zła, niewyobrażalnego okrucieństwa i zdziczałej przemocy. Czy oczyszczą Johna z zarzutów, czy może dokopią się do prawdy tak przerażającej, że nawet samo piekło wydaje się być jedynie drobną igraszką?
„Droga do piekła” zabierze Cię w otchłań zła, gdzie trupi odór i kwaśna woń śmierci są jedynie finezyjnym zaproszeniem do skrzętnie skrywanej, mrocznej tajemnicy ludzkości.”


Zaczynając Drogę do piekła spodziewałam się dobrej i mocnej lektury - takiej, która zaskoczy mnie czymś nowym i pozostanie w mojej pamięci na długo. Przemysław Piotrowski sprawił, że otrzymałam to i jeszcze więcej.

Akcja książki rozgrywa się w czasach bardzo nam bliskich- niedalekiej przyszłości. Świat stworzony przez autora na pierwszy rzut oka wydaje się być taki sam jak ten, który widujemy na co dzień. Napotykamy tu jednak osoby i miejsca, o których istnieniu nie mielibyśmy nawet pojęcia, a które mają znaczny wpływ na dzieje ludzkości. Odkrywamy mroczne strony sławy i biznesu, a najgorsi okazują się ci, o których opinia do tej pory była nieskazitelna.

Bo ludzie nigdy nie zwalczą swojej dzikiej natury. Kierują nami pierwotne żądze, czy tego chcemy, czy nie. Tak było, jest i będzie. Świat jest zepsuty do szpiku kości, żądny zła, pragnie krwi. Nie ma sensu z tym walczyć.


Drogę do piekła śmiało można nazwać książką brutalną i bezwzględną, momentami wręcz odrażającą, nie mającą żadnej litości dla czytelnika. Oprócz tego emocje zapewniają również momenty grozy, na które nie trudno jest się natknąć. Jednak jest coś w tej brutalności i bezpośredniości niestandardowego, coś, co trzyma w swych szponach i nie wypuszcza. To coś każe czytać dalej i nie przyjmuje argumentów dotyczących szkoły czy pracy.

Wielokrotnie podczas czytania otwierałam usta ze zdziwienia i niedowierzania. Duży plus stanowi odpowiednie budowanie napięcia, które regularnie wzrasta i obniża się, ale nie na tak długo, by zanudzić czytelnika. 

Autor pisze w sposób współczesny, ale nie nadużywa słów pochodzących z wszelakich slangów, co mnie osobiście po prostu drażni - za to kolejny plus. Język jest bardzo przystępny, nie przykuwa uwagi, pozwalając skupić się na wydarzeniach, a nie sposobie przekazania informacji. Nie znalazłam również błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych.

Przez cały czas kibicowałam bohaterom w osiągnięciu celu, ale niektóre problemy rozwiązałabym inaczej. Czasem miałam ochotę po prostu powiedzieć im: „Nie róbcie tego”, albo „Nie wchodźcie tam!”, wielokrotnie też nie zgadzałam się z ich poglądami. Mimo to uważam, że autor wykreował postaci naprawdę rozsądnie, ukazał ich zarówno mocne, jak i słabe strony, które, ujawniając się, czasem prowadziły do nieszczęścia. Innymi słowy- byli to zwykli ludzie, którzy- tak jak my- mają swoje gorsze i lepsze dni.

Jedyne do czego „mogę się przyczepić” to poszczególne opisy, które czasem ciężko się czytało. Jak już wspomniałam, niektóre akapity były zdecydowanie za długie, ale w porównaniu do całości stanowi to naprawdę niewielką wadę.

Podsumowując, cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę - nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. Miała wszystko, czego szukam w tego typu powieściach: wzbudzała strach i niepokój, nie zanudzała, a jej akcja rozwijała się szybko i bez zbędnego przeciągania. Z pewnością mogę uznać ją za wartościową, gdyż zmusiła mnie do rozważań nad ludzkim życiem, które jest kruche i nietrwałe. Nie była to kolejna publikacja, mająca na celu jedynie wystraszenie czytelnika, ale też wniesienie do jego życia czegoś więcej. Polecam :)


Moja ocena:
9/10
 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:



niedziela, 4 grudnia 2016

PODSUMOWANIE LISTOPADA





Listopad dobiegł końca. Przed nami czas Świąt, spokoju i odpoczynku. W tym miesiącu przeczytałam 4 książki, co stanowi całkiem niezły wynik :) Kolejne pozycje w planach to m.in. Pielgrzym Terry'ego Hayesa, Droga do piekła Przemysława Piotrowskiego czy Immunitet Remigiusza Mroza.




recenzja tu 


Znalezione obrazy dla zapytania najgorsze dopiero nadejdzie




Znalezione obrazy dla zapytania czerwien obledu ksiazka



recenzja tu


Ilość książek: 4 

Ilość stron: 1735

A ile książek wam udało się przeczytać? :)

środa, 30 listopada 2016

RECENZJA: „Czerwień obłędu” Dawid Waszak


Szukacie książki, która nie powali was objętością, ale wciągnie i wywoła wiele emocji? Czerwień obłędu Dawida Waszaka to pozycja, która zadowoli fanów horroru, kryminału i sensacji. Przeniesie was w świat, w którym nie wiadomo, co jest złudzeniem, a co prawdą.


Znalezione obrazy dla zapytania czerwien obledu ksiazka

Tytuł: Czerwień obłędu
Autor: Dawid Waszak
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 175
Data wydania: 03.09.2015r.
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał


Dorian ma dom, pracę, kochającą rodzinę. Zdawałoby się, że jego życie jest idealne i było takie do czasu, gdy pojawiły się niespodziewane wizje, które znacząco na niego wpłynęły. Od tej chwili jest coraz gorzej, a w centrum znajduje się kobieta w czerwonej sukni. Jaką rolę odegra w historii Doriana? Czy uda mu się oszukać własne wizje? Tego dowiecie się, sięgając po powieść Dawida Waszaka.


Czerwień obłędu to książka napisana łatwym, przyjemnym i współczesnym językiem. Początek wydaje się całkiem zwyczajny. Czytamy o życiu bohatera, który opisuje je z własnej perspektywy. Poznajemy szczegóły jego codziennych wizyt w pracy, przebiegu zebrań, a po powrocie do domu- relacji z rodziną. Właśnie ze względu na dosyć zwyczajne opisy jego dotychczasowej rutyny, początkowe kilkanaście stron może nie sprawić najlepszego wrażenia.

Akcja po pewnym czasie przyspiesza i pędzi tak aż do samego końca, momentami lekko zwalniając, ale ciągle utrzymuje się na wysokim poziomie. Wyczuwalne napięcie rośnie z każdą chwilą, w szczególności pod koniec. Dzięki narracji pierwszoosobowej utożsamiamy się z Dorianem, wiemy co czuje i co kieruje jego działaniami. Mimo, że kilkakrotnie nie zgadzałam się z jego decyzjami, polubiłam go i starałam się zrozumieć jego motywy działania.

Jak już wspominałam, książka nie ma dużo stron, a przystępny język sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Niestety, po skończeniu miałam wrażenie, że została mi jeszcze co najmniej połowa! Zakończenie jest zdecydowanie niejednoznaczne - daje czytelnikowi możliwość dokończenia powieści we własnej głowie lub wskazuje na powstanie kolejnej części. Z przyjemnością zapoznałabym się z dalszymi losami Doriana, szczególnie po tak dobrej końcówce - pełnej napięcia i zaskakującej.

Jest to powieść, którą polecam, bo pomimo niewielkiej objętości potrafiła wzbudzić we mnie poczucie niepokoju. Jako fanka powieści sensacyjnych, uważam, że jest to pozycja idealna dla osób, które nie chcą czytać długich książek, ale liczą na emocje i przyjemność podczas oddawania się lekturze. Co ważne, po przeczytaniu nie towarzyszyło mi uczucie, że zmarnowałam swój czas. Czerwień obłędu wywarła na mnie pozytywne wrażenie, ale zakończenie, ze względu na jego niejednoznaczność, pozostawiło pewien niedosyt. Mimo to uważam, że było to przyjemne oderwanie od rzeczywistości - szkoda tylko, że takie krótkie!

Moja ocena:
7/10






środa, 2 listopada 2016

RECENZJA: „Świt, który nie nadejdzie” Remigiusz Mróz



Przedwojenna Warszawa stanowiła miejsce piękne, wspaniałe, obfitujące w ogrody, kawiarnie i piękne kamienice. Mały Paryż, bo tak była nazywana przez obcokrajowców, miał również swoje ciemne strony. Grupy przestępcze i gangi, które toczyły ze sobą nieustanne walki o władzę, były nieodłączną częścią stolicy. Wyjątkowa elegancja i styl kryły za sobą dilerów, oszustów, i złodziei. Na tle wydarzeń, rozgrywających się na kartach przedwojennej Warszawy, toczy się historia niejakiego Ernesta Wilmańskiego, którego możecie poznać lepiej, czytając Świt, który nie nadejdzie Remigiusza Mroza.



                                                                                http://czwartastrona.pl/ksiazki/swit-ktory-nie-nadejdzie/


Tytuł: Świt, który nie nadejdzie
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 09.11.2016r.
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał


Były pięściarz, Ernest Wilmański, to człowiek bez przeszłości. Stracił wszystko, co miał do stracenia. W poszukiwaniu nowego życia wyjechał do stolicy, jednak znalazł się  w złym czasie i w złym miejscu. Zanim zaczął rozglądać się za pracą, praca znalazła jego i… nie miała nic wspólnego z uczciwym zarobkiem.
Wilmański wbrew swojej woli został wciągnięty w świat Banników, grupy przestępczej, która swą nazwę zawdzięcza temu, że z przeciwnikami rozprawia się tak, jak robił to słowiański demon – topiąc ich w baniach.
Ernest wspina się po gangsterskiej drabinie, nie spodziewając się, że jedna kobieta może pokrzyżować wszystkie jego plany. Ani że zjawy z przeszłości dopomną się o uwagę…
                                                                                                                       źródło opisu: Czwarta Strona, 2016


 Świt, który nie nadejdzie to powieść napisana w świetny, pochłaniający sposób. Porywa od samego początku i nie pozwala się oderwać choćby na chwilę. 

Zaletą powieści Remigiusza Mroza jest akcja rozpoczynająca się już od pierwszej strony. Tak też wygląda to w tym przypadku. Brak tu zbędnego, ciągnącego się przez dziesiątki stron wstępu, który nie wpływa korzystnie na odczucia czytelnika. Jasno, konkretnie i bez zanudzania. To jest to.

Śledząc losy Wilmańskiego, niejednokrotnie można poczuć dreszczyk emocji. Częste zwroty akcji i zaskakujące zdarzenia stanowią stały punkt tej powieści. Napięcie, budowane z każdym momentem, nie pozwala się oderwać i każe czytać dalej. Niejednokrotnie mówiłam sobie: no dobra, jeszcze jeden rozdział!

Nie ukrywam, że nie raz zostałam zaskoczona rozwojem wypadków. Kiedy już wszystko wskazywało, że zdarzy się to, a nie co innego, wszystko się odwracało. Już po kilku razach wiedziałam, że tu niczego nie można być pewnym :)

To, co ,oprócz historii Ernesta Wilmańskiego, podobało mi się najbardziej, to sposób, w jaki autor przedstawił losy bohaterów na tle przedwojennej Warszawy. Opisy, dotyczące ludności, miejsc i sytuacji panującej w stolicy, sprawiły, że faktycznie czułam, jakbym przeniosła się do czasów XX-lecia międzywojennego. Z łatwością można tu dostrzec, że autor włożył niewątpliwie wiele pracy w to, by zebrać tyle informacji o tamtejszych czasach. Wiele z nich stanowi nieistotny fakt, który nijak wpływa na rozwój akcji. Mimo to należą się słowa uznania za tak szczegółowe przygotowanie informacji, niewątpliwie wpływających na odczucia czytelnika. Pozwalają one bowiem na przeniesienie się kilkadziesiąt lat wstecz i obserwowanie wszystkiego z perspektywy mieszkańca Warszawy. Dodatkowo uroku całej powieści dodają opisy, które dzięki niewielkiej objętości nie nudzą, ale nadają książce niepowtarzalny klimat i dają pewne wyobrażenie tamtejszej rzeczywistości.

Ruch się wzmagał, parę samochodów pomknęło po kostce brukowej, wyprzedzając tramwaje zdążające w obydwu kierunkach. Pośrodku tego wszystkiego znajdował się szeroki chodnik z niewysokimi drzewami. Niespiesznie przechadzający się mieszkańcy sprawiali niemal sielankowe wrażenie i gdy nieświadomy turysta po opuszczeniu dworca poznawał miasto z tej perspektywy, mógł sądzić, że rzeczywiście znalazł się w „Paryżu północy” 

Autor przedstawił realia przedwojennej Warszawy, jej zalety i wady. Naświetlił funkcjonowanie gangów i działanie poza prawem, opierając na tym akcję książki i losy głównego bohatera. Oprócz tego wziął pod uwagę sytuację kobiet po I wojnie światowej, a także kwestie polityczne.

Nie jest to moja pierwsza przeczytana powieść Remigiusza Mroza. I jak zwykle, nie zawiódł mnie. Zaskoczyło mnie to, jak świetna była ta książka. Spodziewałam się czegoś dobrego, a otrzymałam jeszcze więcej. Moim zdaniem, autor świetnie odnalazł się w czasach XX-lecia międzywojennego i udało mu się idealnie połączyć elementy historyczne z wartką akcją i jej zwrotami. Czytałam z przyjemnością, pełna podziwu dla pisarza. Czytając Świt, który nie nadejdzie spotkałam się z niesamowitą precyzją, dotyczącą szczegółów i to chyba stanowi dla mnie najlepszy punkt tej powieści. Zdecydowanie polecam!



 Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☻☻☺
9/10






środa, 31 sierpnia 2016

PODSUMOWANIE SIERPNIA: Koniec wakacji


Niestety, nadszedł koniec wakacji, czas wracać do nauki. Mimo to trzeba nastawić się pozytywnie i znaleźć czas na czytanie książek mimo wielu obowiązków :) Powróćmy jednak jeszcze na chwilę do sierpnia. W tym miesiącu przeczytałam mniej niż w poprzednim ze względu na wyjazd i obowiązki związane z powrotem do szkoły. Wynik nie tak spektakularny jak w miesiącu poprzednim ( klik), ale dający powód do dumy.

Nie udało mi się przeczytać wszystkich książek z mojego wakacyjnego zestawienia (klik), ale nie spodziewałam się, że w moich rękach znajdzie się tyle ciekawych pozycji. Lista więc uległa zmianie, ale za to przeczytałam zdecydowanie więcej, niż sobie założyłam :)

Oto zestawienie pozycji, które udało mi się przeczytać w sierpniu:







 recenzja tu





 recenzja tu







Oprócz tego przeczytałam również ponad 100 stron "Łez diabła" Magdaleny Kozak


Ilość książek: 5 

Ilość stron: 1950


Wraz z końcem sierpnia blog obchodzi swoje 2 miesiące. Mam  nadzieję, że po wakacjach nie zwolnię tempa i nadal będę mogła pisać dla was recenzje.

Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia - stanowi to największą motywację do dalszej pracy! Jeszcze raz dziękuję :)

wtorek, 23 sierpnia 2016

5 SPOSOBÓW: Jak znaleźć czas na czytanie w trakcie roku szkolnego?


Wakacje nieubłaganie dobiegają końca. Dla mnie był to zwykle również koniec czytania. Szkoła, nauka
lektury, które zajmowały wolne wieczory. Zawsze wydawało mi się, że uniemożliwiają one czytanie tego, co chcę, bo zaraz po przerobieniu jednej, pojawiał się termin kolejnej. Jest jednak sposób, by w czasie roku szkolnego znaleźć czas na przyjemność w postaci lektury wybranej przez nas książki.


Poznajcie 5 sposobów, jak znaleźć czas na czytanie w trakcie roku szkolnego:

ZAPLANUJ

Chcesz czytać pomimo obowiązków szkolnych i lektur? Najpierw zadaj sobie pytanie, co chcesz czytać. Wybierz kilka pozycji, które szczególnie cię interesują i zapisz je sobie, tak, żeby mieć konkretny cel i wiedzieć, co jest kolejne na liście. Myślenie, że chciałoby się coś przeczytać, czy wypożyczyć nic nie da. Wybierz kilka książek, a to przybliży cię do celu :)




ROZMIEŚĆ ZAJĘCIA W CZASIE

Zadbaj o to, by twój dzień nie był chaotyczny. Ustal sobie konkretne pory na naukę, chwilę odpoczynku i, oczywiście, czytanie. Możesz nawet stworzyć plan dnia, który ułatwi ci rozmieszczenie wszystkich czynności w czasie. Przeznacz sobie, przykładowo, godzinę przed snem na lekturę. lub w ramach odpoczynku, od razu po szkole. Pamiętaj, że aby czytać szybko i skutecznie, potrzebujesz ciszy i skupienia, dlatego postaraj się wygospodarować odpowiednie miejsce, które ci to zapewni.




SŁUCHAJ AUDIOBOOKÓW LEKTUR

Brak czasu spowodowany czytaniem lektur szkolnych nie będzie już więcej wymówką! Słuchaj audiobooków podczas codziennych czynności takich jak sprzątanie czy przygotowywanie posiłku. Zaoszczędzi to dużo czasu, pod warunkiem, że będziesz odpowiednio skupiać się na słuchanym tekście. Możesz nawet słuchać audiobooka podczas ćwiczeń, co dodatkowo będzie miało korzystny wpływ na zdrowie. Połącz przyjemne z pożytecznym :)




WYBIERZ KSIĄŻKĘ ZAMIAST ELEKTRYCZNY GADŻET

Narzekasz na brak czasu, ale tak naprawdę marnujesz go, spędzając zdecydowanie za dużo czasu na Facebooku, Instagramie, Snapchacie i grając w gry. Postaraj się chociaż ograniczyć korzystanie z telefonu i komputera na rzecz książki. Będzie to miało korzystny wpływ na twoje zdrowie i samopoczucie. Może nawet ustąpią te dziwne bóle głowy. Warto czasem zrobić rachunek sumienia i zastanowić się, ile czasu spędzamy, korzystając z elektronicznych urządzeń i o ile moglibyśmy go ograniczyć. Uwolnij się choć na chwilę od elektroniki i poczytaj :)




BĄDŹ WYTRWAŁY/A W POSTANOWIENIACH I NASTAW SIĘ POZYTYWNIE 

Przestań narzekać i bierz się do czytania :) Zacznij od 30 minut dziennie. Jeżeli będziesz trzymać się swoich postanowień, w końcu stanie się to naturalną koleją rzeczy. Zauważysz, że pomimo czytania wciąż będziesz mieć dużo czasu. Wszystko jest kwestią organizacji, jeśli uda ci się odpowiednio zaplanować dzień, będziesz czytać książki w ramach relaksu i odpoczynku, a to stanie się toją codziennością. Dla chcącego nic trudnego, dlatego spraw, aby brak czasu już nigdy więcej nie był dla ciebie wymówką!


Mam nadzieję, że tych kilka rad będzie dla was pomocnych i ułatwi wam znalezienie czasu na czytanie w trakcie roku szkolnego :) Macie jakieś sposoby, by wygospodarować wolną chwilę na lekturę? Podzielcie się nimi w komentarzach :)

wtorek, 16 sierpnia 2016

RECENZJA: „Niezrównani" Alyson Noël



Konkurs. Sława. Pieniądze. Zdesperowani zawodnicy, gotowi zrobić wszystko, by wygrać.

To właśnie „Niezrównani" - powieść Alyson Noël wydana w maju tego roku.





Tytuł: Niezrównani
Autor: Alyson Noël
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Liczba stron: 336
Data wydania: 18.05.2016r
Kategoria: literatura młodzieżowa


„Hollywood Boulevard najlepiej ogląda się w ciemnych okularach i bez wszelkich nadziei. Jeśli jednak spojrzysz wystarczająco uważnie (i cudem dostaniesz się na listę VIP-ów), zobaczysz oazę najlepszych klubów w mieście - hedonistyczne niebo dla młodych, stylowych i bogatych. Ale wchodząc do tego świata musisz pamiętać, że możesz już nigdy się z niego nie wyrwać.
Trójka kalifornijskich nastolatków wchodzi do kręgu dla wybrańców – nocnego życia elit Los Angeles. Zostają wciągnięci do gry o wysoką stawkę, którą jest gwiazdka Hollywood Madison Brooks. Ryzykowną zabawę w fascynującym świecie intryg i pieniędzy przerywa wstrząsający news – Madison zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach…
Niezrównani to pierwsza część trylogii Beautiful Idols – niezwykłej sagi o rzeczywistości, w której najpiękniejsze sny zmieniają się w najgorsze koszmary."


Nie ukrywam, że opis zdecydowanie zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Motyw konkursu pojawia się wprawdzie często w literaturze młodzieżowej, ale zachęcona obietnicą rywalizacji, postanowiłam się z nią zapoznać. Od samego początku lekko przypominała mi „Panikę" i „Startera".

Zarówno początek, jak i spora część powieści niestety nie wywarły na mnie dużego wrażenia. Niewiele się dzieje, natomiast jest tu bardzo dużo odniesień do dzisiejszej kultury. Pojawia się Facebook, Twitter, a także wzmianki o gwiazdach: Michael Jackson, Johny Ramone. Zaginięcie Madison, o którym czytamy w opisie, to sprawa, pojawiająca się dopiero pod koniec książki i to właśnie wtedy robi się ciekawie: akcja przyspiesza, a czytając, można odczuć lekki niepokój.

Ciekawą rzeczą, z którą spotkałam się po raz pierwszy są tytuły piosenek, stanowiące nazwy rozdziałów. Nie zauważyłam jednak związku pomiędzy tytułem , a treścią rozdziału, ale mimo to uważam, że jest to ciekawy pomysł.

Tamtego dnia dokonałeś wyboru. Postanowiłeś działać na własną rękę i naraziłeś się na konsekwencje. Wszystkie nasze działania przynoszą określone konsekwencje.

Trudno jest napisać o tej książce więcej. Autorka wyraźnie chciała trafić do młodych czytelników, używając wielu określeń ze świata internetu i wspominając o trendach i celebrytach, ale było tego, jak dla mnie, trochę za dużo. Jak już wspomniałam, wszystko zaczyna się rozgrywać pod koniec i zatrzymuje się w najbardziej ciekawym momencie, każąc czekać na kolejny tom z serii Beautiful Idols. Właśnie to zakończenie ratuje moją opinię o „Niezrównanych".

Bohaterowie to młode osoby, wkraczające dopiero w dorosłe życie, które raz dają się lubić, a w innej chwili rozczarowują swoim zachowaniem. Każdy z nich ma coś na sumieniu, co nie pozwala zapałać do niego sympatią.

Ta powieść nie była ani dobra, ani zła. Przeczytałam, skończyłam i ... nic. Książka jak książka. Nic wielkiego. Mimo to uważam, ż może się spodobać wielu młodym osobom, właśnie przez nawiązanie do świata współczesnego i przystępny język. Stanowi dobrą pozycję na jeden wieczór :)



Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☺☺☺☺

wtorek, 9 sierpnia 2016

Wolę kochać cię, gdy jesteś na dnie, niż pogardzać tobą, gdy jesteś na szczycie. Recenzja książki „Never Never" Colleen Hoover i Tarryn Fisher

Cześć :)

Dziś przygotowałam dla was recenzję najnowszej książki autorstwa Colleen Hoover i Tarryn Fisher. Never Never jest długo wyczekiwaną historią dwójki młodych ludzi, która z jednej strony porusza, a z drugiej zaskakuje.





Tytuł: Never Never
Autor: Colleen Hoover i Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 383
Data wydania: 03.08.2016r.
Kategoria: Literatura młodzieżowa


Jest to moje pierwsze spotkanie z obiema autorkami. O Colleen Hoover dużo słyszałam, ale jakoś nigdy nie kwapiłam się do przeczytania jej najpopularniejszych książek. Zazwyczaj sięgam po powieści z gatunku fantasy czy science fiction, ale raz na jakiś czas lubię przeczytać coś młodzieżowego. Postanowiłam kupić Never Never  bez uprzedniego kierowania się opiniami, dlatego wkrótce po premierze dołączyła do mojej kolekcji.

„Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic."

Zacznę może od tego, że dostałam coś, czego się nie spodziewałam. Myślałam, że czeka mnie historia przepełniona elementami nastoletniej miłości, a dostałam naprawdę ciekawy i wciągający przebieg wydarzeń.

Całą sytuację poznajemy z punktu widzenia dwójki bohaterów. Rozdziały pisane są naprzemiennie - raz Charlie, a raz Silas. Na początku jesteśmy tak samo zdezorientowani jak oni, nie wiemy nic o ich przeszłości ani aktualnej sytuacji, a nawet nie znamy ich imion. Z czasem dowiadujemy się wszystkiego stopniowo, razem z nimi odkrywamy prawdę dotyczącą ich relacji.

Przeznaczenie to pole magnetyczne przyciągające nasze dusze do pasujących do nas ludzi, miejsc i rzeczy.

Od samego początku polubiłam bohaterów, sam pomysł na książkę również przypadł mi do gustu. Zostałam pozytywnie zaskoczona fabułą. Jak już pisałam, nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Bywały nawet momenty napięcia, sprawiające, że na chwilę serce biło szybciej. 

Czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, cala historia naprawdę mnie wciągnęła i nie pozwoliła się oderwać, dopóki nie skończę. Szczerze kibicowałam Charlie i Silasowi w rozwiązaniu tajemnicy utraty pamięci i wyczekiwałam rozwiązania z niepokojem.

Jeżeli chodzi o zakończenie, trudno powiedzieć, że mnie rozczarowało, ale z pewnością nie było to to, czego się spodziewałam. Miałam wrażenie, że autorki mogły wymyślić jakiś ciekawszy sposób na rozwiązanie historii, ale mimo to nie uznaję tego za słaby punkt powieści.

Podsumowując, Never Never przewyższyło moje oczekiwania i sprawiło, że czytając, miło spędziłam czas. Ciekawa historia, młodzi bohaterowie i nastoletnia miłość, która przetrwa nawet utraty pamięci - to wszystko składa się na naprawdę ciekawą powieść, stanowiącą idealną pozycję na lato. Polecam ją szczególnie młodzieży, którą może zaciekawić i umilić letnie wieczory ( lub wieczór ). Lekka, fajna i przyjemna lektura, pozwalająca na chwilę przyjemności i oderwania się od codzienności.


Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☻☺☺


sobota, 6 sierpnia 2016

Wyniki konkursu " Z kim płaczą gwiazdy"

Dzisiaj szybki post-informacja :)

Pierwszy konkurs na blogu dobiegł końca, dziękuję wszystkim za udział i gratuluję zwyciężczyni, którą została :
       
                       Katarzyna Zabłotna

Serdecznie gratuluję i czekam na kontakt mailowy ze strony zwycięzcy :)

Na pewno nie był to ostatni konkurs na blogu, więc wyczekujcie kolejnych !

A już wkrótce na blogu kolejna recenzja :)

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

PODSUMOWANIE LIPCA: Pierwszy miesiąc bloga

Cześć :)

Dzisiaj przygotowałam podsumowanie lipca, który minął bardzo szybko, ale też przyniósł wiele przeczytanych książek.

Oto zestawienie pozycji, które udało mi się przeczytać w lipcu:





























Dodatkowo przeczytałam jeszcze 550 stron książki Stephena Kinga To

Ilość książek: 9 i pół

Ilość stron: 5438


Sama nie wiem, kiedy te ponad 5 tysięcy stron zleciało, ale jestem zadowolona z wyniku i mam nadzieję, że w kolejnym miesiącu go pobiję!

Dodatkowo na blogu po pierwszym miesiącu prawie 1500 wyświetleń i 29 obserwatorów i wiele komentarzy. Za wszelkie udzielanie się na blogu chciałabym wam bardzo podziękować, mam nadzieję, że będę się rozwijać i spełniać wasze oczekiwania :)

Zorganizowałam także swój pierwszy konkurs, w którym możecie wziąć udział do 2 sierpnia, serdecznie zapraszam!

A już wkrótce kolejna recenzja, bądźcie czujni :)





wtorek, 26 lipca 2016

RECENZJA: „Cmętarz zwieżąt" Stephen King

Cześć :)

Dzisiaj mam dla was recenzję książki, która wywarła na mnie ogromne wrażenie i sprawiła, że wieczorem bałam się zgasić światło. Mowa tu o Cmętarzu zwieżąt, czyli pierwszej książce Kinga, którą przeczytałam.



Tytuł: Cmętarz zwieżąt
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 424
Data wydania: 12.05.2009 r. (książka napisana w 1983 r.)
Kategoria: horror


O tej książce czytałam wiele pozytywnych opinii. Jako, że lubię pozycje trzymające w napięciu, postanowiłam zapoznać się z tą, która takie wrażenia miała gwarantować.

Rodzina Creedów przeprowadza się do domu, w pobliżu którego znajduje się Cmętarz Zwieżąt. Jest to mroczne miejsce, gdzie zachodzą niewytłumaczalne zjawiska. Zwierzęta tam pochowane powstają z martwych, ale nie takie jak dawniej. Są nieco odmienione, a ich zachowanie staje się nienaturalne.

Książka od samego początku trzyma w napięciu. Czyta się szybko i płynnie, a strony lecą w zastraszającym tempie.

Wcześniej nie czytałam książek tego typu i zastanawiałam się, jak można się bać, czytając? A jednak można. I to jak! Cały czas odczuwałam lekkie napięcie, ale bywały momenty, kiedy po prostu się bałam. Musiałam robić przerwy, by chwilę odetchnąć. Wielokrotnie otwierałam usta ze zdziwienia i szoku, którego doznawałam, poznając decyzje niektórych bohaterów.

Myślę, że napięcie w tej książce jest budowane w fantastyczny sposób, nie ma chwili znudzenia, ale za to są momenty wywołujące gęsią skórkę, a to z pewnością dostarcza czytelnikowi niesamowitych emocji.

Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób przeżywałam wszystko wraz z bohaterami, miałam nadzieję, że ktoś czegoś nie zrobi, a ktoś inny zdąży go powstrzymać. Nie mogłam się oderwać, chcąc poznać dalsze losy rodziny Creedów i ich przyjaciela Juda.

Oprócz fantastycznej historii, możemy tu zobaczyć, jak dobrze Stephen King ukazał ludzkie słabości. Bezradność wobec śmierci jest naszą częścią i nawet gdybyśmy bardzo tego chcieli, nie da się odwrócić biegu wydarzeń. Człowiek wobec śmierci jest słaby i bezbronny, nie może jej oszukać i przewyższyć. Widzimy tu, jak pod wpływem jednego miejsca  i wydarzenia psychika ludzka może ulec przemianie i doprowadzić do popełnienia czynów, jakie nie powinny mieć miejsca na co dzień.

Podsumowując, trudno jest napisać tu coś więcej. Ta książka była po prostu fantastyczna, mocno mnie poruszyła i wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Jestem skłonna powiedzieć, że to druga najlepsza książka, jaką czytałam w życiu. Nie brakowało jej niczego. Była świetna fabuła, napięcie i groza. Czytając, naprawdę się bałam, czułam narastający strach z każdym kolejnym słowem i właśnie za to cenię tę powieść. Była po prostu genialna, polecam każdemu fanowi tego gatunku.

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☻☻☺

 Pamiętajcie, że do 2 sierpnia możecie wziąć udział w konkursie: http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/ewa-baranska-z-kim-pacza-gwiazdy.html

piątek, 22 lipca 2016

Ewa Barańska „Z kim płaczą gwiazdy" Recenzja + KONKURS

Cześć!

Dzisiaj przygotowałam dla was krótką recenzję książki „Z kim płaczą gwiazdy" Ewy Barańskiej i konkurs, w którym tę właśnie książkę będziecie mogli wygrać.

Aby trochę odpocząć od ciężkich tomów fantasy i science fiction, postanowiłam przeczytać coś lekkiego, młodzieżowego. Wybór padł na „Z kim płaczą gwiazdy", która swoją premierę miała co prawda w 2008 roku, ale lepiej późno niż wcale.



Tytuł: Z kim płaczą gwiazdy
Autor: Ewa Barańska
Wydawnictwo: Telbit
Liczba stron: 191
Data wydania: 2008

„Z kim płaczą gwiazdy" to opowieść o dwójce nastolatków, między którymi pojawia się niesamowite uczucie. Wszystko wali się, gdy Michał, skacząc do wody, łamie kręgosłup. Weronika, wraz z przyjaciółmi, rozpoczyna walkę o jego zdrowie i robi wszystko co w jej mocy, by móc powrócić do normalnego życia.

Ta książka zdecydowanie przewyższyła moje oczekiwania. Spodziewałam się nudnej lektury, a otrzymałam ciekawy i miły sposób na spędzenie czasu. Sama historia miłości nastolatków zajmuje tu niecałą połowę książki, reszta stanowi walkę o jego sprawność. Opisywane są działania podejmowane przez przyjaciół Michała.

Wbrew pozorom, z tej powieści możemy dowiedzieć się dużo o polskim prawie, organizacjach pożytku publicznego, czy nawet medycynie. Przystępny język wydaje się być skierowany wprost do młodych. Cała sytuacja opisana jest w bardzo naturalny sposób, tak, jakby mogła wydarzyć się w naszym otoczeniu.

Walka, jaką podejmuje Weronika jest w stanie wiele nas nauczyć, pokazuje, jak ważna może być dla nas druga osoba i w jak szybki sposób można zebrać siły po to, a by jej pomóc. Warto wspomnieć o tym ,że autorka nie kończy opowieści. Rozwiązanie tej historii pozostawia nam, abyśmy sami dopisali do niej zakończenie we własnej głowie.

Bez zbędnego przedłużania, uważam, że jest to książka idealna na ciepłe wakacyjne dni. Czyta się szybko i przyjemnie. Pomimo wątku miłosnego, znajdziemy tu bardzo ważne w życiu wartości, polubimy bohaterów i utożsamimy się z nimi. Polecam każdemu, kto chcę na chwilę oderwać się od książkowego wiru.

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☺☺☺


A teraz, zgodnie z obietnicą, KONKURS!

 Chciałabym , abyście w komentarzu odpowiedzieli na pytanie:


Dlaczego ta książka powinna trafić właśnie do Ciebie?

oraz podali swój adres e-mail

Na odpowiedzi czekam do 2 sierpnia 2016 roku, a po upływie terminu wybiorę autora najciekawszej odpowiedzi. Wyniki pojawią się na blogu oraz stronie na facebooku  https://www.facebook.com/thebookhothead/


Regulamin konkursu:
1. Organizatorem konkursu jestem ja - autorka bloga The Book Hothead.
2. Konkurs trwa od 22 lipca 2016 do 2 sierpnia 2016 do godziny 23:59. Mogą wziąć w nim udział jedynie osoby posiadające adres korespondencyjny na terenie Polski.
3. Aby wziąć udział w konkursie musisz być obserwatorem bloga i udzielić odpowiedzi na pytanie konkursowe.
4. Każdy użytkownik może udzielić jednej odpowiedzi na pytanie konkursowe.
5. Po 2 sierpnia 2016 wybiorę zwycięzcę, a o wynikach poinformuję na blogu i stronie na facebooku.
6. Autora najciekawszej odpowiedzi nagrodzę egzemplarzem książki  „Z kim płaczą gwiazdy" Ewy Barańskiej.
7. Zwycięzca proszony jest o przesłanie danych do wysyłki na adres mailowy: thebookhothead@gmail.com do 10 sierpnia 2016 roku.


wtorek, 19 lipca 2016

RECENZJA: CYKL STARTER część 2: „Ender”

Cześć :)

Zgodnie z obietnicą, dziś przychodzę z recenzją „Endera", czyli kontynuacją „Startera", o którym moją opinię możecie zobaczyć tutaj. Przyznam, że nie planowałam czytać tej części, bo przede wszystkim nie spodziewałam się takiego zakończenia poprzedniej. Dobrze, że tak się stało, gdyż „Ender” jest zdecydowanie lepszy od poprzednika.


Tytuł: Ender
Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Data wydania:
09.09.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


 „Callie, dawniej bezdomna, mieszka teraz z Tylerem i Michaelem w okazałej rezydencji zapisanej jej przez bogatą renterkę Helenę. Pomimo zburzenia i zdelegalizowania przez rząd banku ciał, nosiciele chipów, w tym Callie, są tropieni i porywani przez nieznanych prześladowców, zainteresowanych dokonywaniem na nich eksperymentów. Callie długo unika uprowadzenia, w końcu jednak i ona zostaje uwięziona przez rządowego agenta, który poddaje ją i jej przyjaciela brutalnym testom. Po wydostaniu się z więzienia jadą na pustynię, do nowej siedziby Brockmana. Callie ma nadzieję odnaleźć tam swojego ojca i uwięzionych przyjaciół. Zdemaskowanie Brockmana okazuje się trudniejsze niż się spodziewała."

Książka stanowi fantastyczną kontynuację poprzedniej części. Akcja wciąż toczy się w zawrotnym tempie. Poznajemy tu kilku nowych bohaterów, a jeden z nich staje się bardzo ważnym elementem fabuły. Nie tylko ci nowi, ale wszyscy są wykreowani w ciekawy sposób i o prawie każdym z nich dowiadujemy się czegoś, czego się nie spodziewaliśmy.

To tutaj poznajemy rozwiązanie większości spraw, które pozostały niedokończone w części pierwszej. Jeszcze więcej szokujących faktów, emocji, zaskoczeń i rozczarowań, bo i te także towarzyszyły mi podczas czytania. W pewnym momencie poczułam nawet delikatny zawód, a nawet szok.

Podobnie jak w Starterze, mamy szybki bieg wydarzeń, ale według mnie wszystko nabiera zawrotnego tempa dopiero tutaj. Przed rozpoczęciem, zastanawiałam się, co jeszcze może się wydarzyć, nie wyobrażałam sobie, o czym jeszcze mogę się dowiedzieć. Przekonałam się jednak, że jest jeszcze lepiej niż poprzednio. Szokujące informacje pojawiają się jedna po drugiej.

Przyjaciele okazują się wrogami, umarli - żywymi, a starcy - młodzieńcami. Wszystko to dzieje się tak szybko, że zanim przyswoimy jeden fakt, już musimy skupiać się na innym.

 Każdy wygląda dużo lepiej, jeśli promieniuje zadowoleniem. Jeżeli wykorzystuje swoją inteligencję i talenty, zamiast przejmować się tym, czy aby w oczach innych jest „śliczny”.

Warto też wspomnieć o drugim dnie tej książki. W moim odczuciu, ukazuje ona ludzką wadę, jaką jest ślepe dążenie do celu i nie zważanie na konsekwencje, a te mogą być ogromne. Ludzie, którzy dążą jedynie do zysku, tracą i to podwójnie, a ta powieść świetnie to ukazuje.

Podsumowując, czuję lekką pustkę po przeczytaniu całości, z jednej strony cieszę się, że kolejna książka już za mną, a z drugiej, chciałabym kontynuować, bo sprawiało mi to dużą frajdę. Czytałam z zapartym tchem zarówno „Startera", jak i „Endera". Część druga wypada u mnie minimalnie lepiej, ale uważam, że cały cykl zdecydowanie jest wart uwagi. U mnie wywołał pozytywne emocje i z pewnością pozostanie w mojej pamięci na długo.


Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☻☺☺


Dziękuję, że jest was coraz więcej, koniecznie zostawiajcie ślady swojej obecności w komentarzach :) 

poniedziałek, 18 lipca 2016

RECENZJA: CYKL STARTER część 1: „Starter"

Cześć :)

Dziś kolejna recenzja, czyli Starter Lissy Price. Wydana w 2015 roku powieść zrobiła niemałe wrażenie na fanach science fiction. Autorka wprowadziła bowiem coś nowego, coś, czego jeszcze nie było. Jutro kolejna część z kolejnym tomem, czyli „Enderem".



Tytuł: Starter
Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Data wydania:
08.04.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


„Callie straciła swoich rodziców, kiedy wojna bakteriologiczna zmiotła z powierzchni ziemi wszystkich w wieku między 20 a 60 lat. Ona i jej młodszy brat, Tyler, uciekają, żyjąc jako osadnicy razem z ich przyjacielem Michaelem i walczą ze renegatami, którzy byliby w stanie zabić ich choćby dla ciastka.
Jedyną nadzieją Callie jest Prime Destinations, niepokojące miejsce w Beverly Hills, rządzone przez tajemniczą postać znaną jako Old Man (Stary Człowiek). Ukrywa on nastolatków, aby wypożyczyć ich ciała Enderom – seniorom, którzy chcą być znowu młodzi. Callie wie, że pieniądze utrzymają ją, Tylera i Michaela żywych, więc zgadza się być dawcą. Ale neurochip, który został umieszczony w jej głowie ma awarię i Callie budzi się w życiu Helen – kobiety, która wypożyczyła jej ciało. Mieszka w jej domu, jeździ jej samochodami i umawia się z wnukiem senatora. Wszystko wygląda jak w bajce, dopóki Callie nie odkrywa, że Helen zamierza robić coś więcej, niż tylko imprezowanie – a plany Prime Destinations są dużo gorsze niż Callie mogła sobie kiedykolwiek wyobrazić…"


Zacznę może od tego, że okładka książki jest po prostu świetna. Ma w sobie coś hipnotyzującego, może to te dwukolorowe oczy? W każdym razie oprawa graficzna robi wrażenie.

Już od samego początku „Starter" wciąga, całkowicie pochłania. Nie ma tu wstępu ciągnącego się przez 100 stron. Już po pierwszych stronach zaczynamy coraz bardziej wciągać się w świat Callie.

Książka napisana jest łatwym, sprzyjającym językiem, co ułatwia czytanie. Strony lecą jedna za drugą, nawet nie spojrzymy, a już połowa, a potem koniec. Nie ma tu zbędnej liczby opisów, brak również szeroko rozbudowanych wątków pobocznych. Akcja skupia się na głównej bohaterce i jej otoczeniu. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy wczuć się w położenie bohaterki, poznać jej myśli i uczucia, a także wspomnienia, które pełnią dosyć ważną rolę.

Daj człowiekowi maskę, a powie ci prawdę.

Warto wspomnieć, że tu cały czas dzieje się coś interesującego, a nawet szokującego. W moim odczuciu, autorce bardzo dobrze udało się budować napięcie. Czytając, niejeden raz doznawałam szoku i zadawałam sobie pytanie: jak ona z tego teraz wyjdzie?, a to właśnie kazało mi czytać dalej.

Ta pozycja niemal cały czas utrzymuje w napięciu, chcemy wiedzieć co się wydarzy, bo przebieg akcji nie pozwala na chociażby chwilowe oderwanie się od czytania. Zazwyczaj kończymy wraz z końcem rozdziału, a resztę zostawiamy na później. Tutaj się tak nie da, bo rozdziały kończą się zazwyczaj czymś niewiarygodnym, czymś, czego najmniej się spodziewało.

Bardzo spodobał mi się sam pomysł autorki. O takim czymś jeszcze nigdy nie słyszałam, więc stanowiło to dla mnie całkowitą nowość. Motyw wypożyczania ciał zainteresował mnie na tyle, że zdecydowałam się przeczytać pomimo innych planów.

Podsumowując: szybka, wartka akcja i dużo jej zwrotów, brak przynudzania i zbędnych opisów, ciekawy motyw i emocje towarzyszące czytaniu, tego właśnie możecie się spodziewać. Była to książka, która zdecydowanie mi się podobała, czytałam w napięciu, oczekując na to, co będzie dalej. Jednak nadal stanowi to dla mnie po prostu dobrą pozycję, ale cieszę się, że po nią sięgnęłam. Myślę, że jest idealną propozycją dla młodzieży, ale może się spodobać również dorosłym. Polecam :)
 

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☺☺☺

piątek, 15 lipca 2016

RECENZJA: „Futu.re" Dmitry Glukhovski


 Mówię to jemu i mówię tobie: śmierć jest nam potrzebna! Nie powinniśmy żyć wiecznie! Nie takimi nas stworzono! Jesteśmy zbyt głupi na wieczność. Zbyt egoistyczni. Zbyt zadufani w sobie. Nie jesteśmy gotowi na życie bez końca. Potrzebujemy śmierci, Jacob. Bez śmierci nie potrafimy żyć.

Dziś przygotowałam dla was recenzję powieści Dmitra Glukhovskiego, o której w 2015 roku było głośno. Mowa tu oczywiście o FUTU.RE, nie takiej pięknej wizji przyszłości według rosyjskiego autora, rozpoznawanego przede wszystkim dzięki książce „Metro 2033" i jego kontynuacjach.




Tytuł: Futu.re
Autor: Dmitry Glukhovski
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 640
Data wydania: 04.03.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to okładka. Jest w niej coś takiego, co sprawiło, że miałam wielką ochotę ją przeczytać. I nie żałuję.

Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Nigdy nie czytałam Metra 2033, pomimo wielu pozytywnych opinii, jakoś nigdy nie mogłam się do tego zabrać. Gdy składałam zamówienie w księgarni internetowej, wiedziałam, że chcę przeczytać książkę przedstawiającą wizję przyszłości. Wybór padł na tą właśnie powieść, bo cieszyła się wysokim zainteresowaniem i zbierała naprawdę dobre opinie. No a poza tym, ta okładka!




Dodatkowo w środku znajdziemy trzy przerywniki w postaci ilustracji, przedstawiających wydarzenia z książki, są one do pobrania na oficjalnej stronie: http://www.futu.re/


















Świat, jaki przedstawia nam Dmitry Glukhovski jest, wydawałoby się, idealny. Wynaleziono substancję, która zapewnia nieśmiertelność i pozwala cieszyć się wiecznie młodym wyglądem. Na kuli ziemskiej panuje ogromne przeludnienie, znajduje się na niej prawie bilion ludzi, z czego około 120 miliardów w Europie. Jan jest jednym z Nieśmiertelnych, wraz ze swoimi towarzyszami przeprowadza akcje mające na celu odnajdywanie rodzin, które nie zarejestrowały ciąży. Gdy ktoś decyduje się na założenie rodziny, musi podjąć bardzo trudną decyzję. Panuje zasada jeden za jeden, czyli jeżeli ma się urodzić dziecko, któryś z rodziców musi dostać zastrzyk starości, po którym umiera w ciągu dziesięciu lat. W przeciwnym razie, gdy oszustwo zostanie wykryte, potomek jest zabierany do internatu, a zastrzyk wykonany na miejscu. Życie Jana nieco się komplikuje po tym, jak dostaje zadanie specjalne od senatora Schreyera...

Europa. Olbrzymie gigalopolis, miażdżące swoim ciężarem pół kontynentu, depczące ziemię i podpierające niebiosa.

O świecie, który przedstawia nam autor dowiadujemy się coraz więcej z każdą kolejną stroną. Parki wodne, ogromne stacje kolejowe, wieżowce sięgające chmur. To wszystko wydaje się odległe, nie dotyczące naszych czasów, a mimo to, czytając ma się wrażenie, że jest to opis naszej teraźniejszości.


W moim odczuciu akcja tej książki nie pędzi zaciekle do przodu, ale i nie stoi w miejscu. Mamy tu dużo opisów, pomagających zrozumieć, jak funkcjonuje tamtejszy świat. Tutaj nie ma chili prywatności, nikt nie wstydzi się swojego ciała, ludzie zażywają antydepresanty i pigułki szczęścia. Są nieśmiertelni, co sprawia, że stawiają się wyżej od Boga, już dawno zapomnieli o modlitwie, a kościoły przekształcili w domy publiczne. Gdy patrzą w górę, widzą sztuczne niebo, jedynie iluzję, na to prawdziwe stać tylko najbogatszych, którzy mogą spoglądać na nie z dachów swoich apartamentowców. Wszystko to wydaje się dosyć przerażające, jednak oni uważają, że doszli do perfekcji.


Rywalizacja z Bogiem straciła już sens, bo dawno się z nim zrównaliśmy. Kiedyś wieczny był tylko on, teraz - każdy. Zawędrowaliśmy nawet do nieba, ponieważ bogiem jest teraz każdy z nas, ponieważ teraz słusznie się nam ono należy. Boga nie trzeba było nawet obalać - uciekł sam, w kobiecym przebraniu i zgoliwszy brodę, a teraz błąka się gdzieś pośród nas, mieszkając w kubiku dwa na dwa na dwa i łykając na śniadanie antydepresanty.

Mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową. Znamy uczucia i emocje towarzyszące Janowi, ale także dowiadujemy się dużo o jego przeszłości w osobnych rozdziałach. Wydaje się, że on jako jeden z niewielu dostrzega luki w utopijnym systemie funkcjonowania Europy. Z początku ma taki sam stosunek do nieśmiertelności, jak reszta społeczeństwa, ale z czasem obserwujemy jak jego poglądy się zmieniają, jak przechodzi wewnętrzną przemianę. Jak dla mnie stanowi to jeden z najlepszych elementów tej powieści.

Jak już wspomniałam, akcja nie toczy się w zawrotnym tempie, co wskazywałoby na to, że Futu.re nie czyta się jednym tchem. A jednak. Jest w niej coś takiego, co nie pozwala się oderwać, coś, co każe pozostać przy lekturze i poznać cały ten świat jeszcze lepiej.

 Pod moimi nogami naprawdę ściele się trawa, miękka, soczysta, prawie jak żywa - ale jest niezniszczalna, absolutnie niewrażliwa na deptanie, nie potrzebuje wody ani słońca i do tego nie brudzi ubrania. We wszystkim jest lepsza od prawdziwej, może oprócz tego, że jest nieprawdziwa.

Spotkamy się tu również z brutalnością, ale autor naświetla ją w taki sposób, że skłania to do przemyśleń, że sprawia wrażenie, jakby mogło to dotyczyć każdego z nas. Akty przemocy pojawiają się tu dosyć często, lecz nie na tyle, by zniechęcić czytelnika.

Książka - wydawałoby się - zwykła. Opowieść o przyszłości, gdzie ludzie mają wszystkiego pod dostatkiem. Nowe technologie. Jednak, jak już pisałam, jest w niej coś wyjątkowego. Czytając, zdajemy sobie sprawę, że to, co dzieje się tam, dotyczy nas wszystkich tutaj.


 - Otóż to! Życie! Życie, rozumiesz? A nie wegetacja. Lepiej jest potrzeć zapałkę i spłonąć, ale za to coś poczuć!

To, co zachwyciło najbardziej, to podłoże psychologiczne tej książki. Problemy ludzkości wplecione w futurystyczne tło. Ale przede wszystkim przemiana, jaka dokonuje się  Janie, to jak z czasem zdaje sobie sprawę z tego, że świat zmierza w złym kierunku. Z pewnością mogę powiedzieć, że dla słów, które wypowiada na końcu, warto było przeczytać całą książkę. Jego końcowa wypowiedź stanowi fantastyczne podsumowanie całej powieści i to ona sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia.

Powiem tylko tyle - POLECAM. Polecam każdemu, kto chce przeżyć coś niezwykłego. Skończyłam z uczuciem pustki, z jednej strony cieszyłam się, że dotarłam do końca, a z drugiej - pragnęłam dalej pogrążać się w lekturze.Z czystym sercem mogę przyznać, że była to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. Przekazuje wartości  fantastyczny sposób, skłaniając do refleksji.

Moja ocena:
 ☻☻☻☻☻☻☻☻☻☺

środa, 13 lipca 2016

RECENZJA: „Bohaterowie umierają" Matthew Woodring Stover

Cześć :) 

Tym razem przygotowałam dla was recenzję czegoś mocniejszego, czegoś, co nie spodoba się każdemu ze względu na brutalność, bezpośredniość i mocny język. „Bohaterowie umierają" to pierwszy tom Aktów Caine'a. To, jak ta książka znalazła się na mojej półce, stanowi dosyć ciekawą historię. Rok temu zakupiłam w Carrefourze tom drugi za 4,99. Części pierwszej szukałam we wszystkich księgarniach, ale nie dostałam nigdzie. Okazało się, że zaprzestano druku już jakiś czas temu. Mimo to poszperałam w internecie i udało mi się ją kupić za niecałe 15 zł.





Tytuł: Bohaterowie umierają
Autor: Matthew Woodring Stover
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 670
Data wydania: 07. 2009 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


W świecie, w  którym żyje Hari Michaelson, ludzie dostarczają sobie rozrywki, poprzez oglądanie przygód. On sam jest aktorem, który im to umożliwia. Jest jednym z tych, którzy poprzez transfer przenoszą się do świata Ankhany, równoległej rzeczywistości, gdzie biorą udział w różnych wydarzeniach. Im bardziej są one niebezpieczne, tym lepiej, bo więcej ludzi będzie chciało to oglądać. W Nadświecie Hari wciela się w rolę Caine'a, bezwzględnego i doświadczonego zabójcy. Robi to od lat, jest jednym z najsławniejszych i najlepiej zarabiających aktorów. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy jego żona nieświadomie znajduje się w niebezpieczeństwie. Aby ją uratować, Hari ponownie musi wrócić do Ankhany pod pretekstem wypełnienia założeń nowej przygody, którą na żywo będą oglądać miliony.

Rozpoczynając lekturę, nie miałam większych wymagań co do tej książki. Chciałam ją przeczytać i tyle, zobaczyć, czy może mnie czymś zaskoczyć. Jak często bywa w literaturze fantasy, z początku trudno jest wszystko zrozumieć i zapamiętać, tak jest również i w tym przypadku. Jednak szybko da się zorientować w całej sytuacji i czytać bez konieczności robienia przerw i zastanawiania się, kto jest kim. 

Pan Stover stworzył świat, z jakim nie przyszło mi się spotkać jeszcze nigdy. Transfery i przejścia do równoległych światów są często wykorzystywanym motywem, ale zatrudnianie do tego specjalnych aktorów i tworzenie z tego coś w stylu filmów, które da się przeżywać jakby własnymi oczami, jest nowym pomysłem, który przypadł mi do gustu.

Jeżeli chodzi o akcję, przyspiesza ona stopniowo, z każdą stroną, czasem zwalnia, jednak stale utrzymuje się na podobnym poziomie, a na samym końcu niesamowicie przyspiesza. Czytając, ani razu nie czułam znudzenia, nie brnęłam przez strony na siłę, żeby przetrwać i dotrzeć do ciekawszego momentu.

Autor świetnie wykreował postać zarówno Hari'ego, jak i jego ankhańskiego odpowiednika - Caine'a. Jest człowiekiem, który mierzy się z wieloma problemami. Musi pokonać samego siebie, swoje słabości, doprowadzić swoje ciało do granic możliwości, bo wie, że nie może odpuścić.

Mamy tu do czynienia z mocnym językiem, bohaterowie mają swoje ulubione wyrażenia, służące do ukazywania niezadowolenia, niektóre z nich są nawet nieco zabawne. Moim zdaniem, przekleństw jest trochę za dużo, ale nie wpływa to tak bardzo na komfort czytania. 

Pisząc o tej książce, trudno nie wspomnieć o brutalności, która wyrażana jest w bezpośredni sposób. Nie ma owijania w bawełnę, wnętrzności? Nieee. Flaki! Oprócz tego spotykamy tu przeróżne metody tortur.

Dużą rolę, a szczególnie na końcu, odgrywa tu magia, opierająca się na Przepływie. Niektórzy z bohaterów potrafią używać czarów, które niejednokrotnie ratują im życie. Ale są sposoby by ją powstrzymać. Nie można użyć jej, przebywając w specjalnych budynkach, hamujących przepływ mocy, jednym z nich jest właśnie ten, w którym dokonuje się wszelkiego rodzaju tortur.

Nie mogę powiedzieć, że książkę przeczytałam jednym tchem, ale również się z nią nie męczyłam. Cieszę się, że akurat tego dnia przypadkowo kupiłam drugą część, by móc poznać historię pierwszej. Nadmierna przemoc i brutalność wcale mnie nie zniechęcają, są znakiem szczególnym tej książki, czymś, bez czego nie byłaby już taka sama. Polecam ją szczególnie fanom fantasy i science fiction, ale i każdemu, kto ma ochotę na coś mocniejszego. Jestem pewna, że już wkrótce będę kontynuować moją przygodę z Cainem.





Moja ocena:
 ☻☻☻☻☻☻☻☻☺☺