wtorek, 26 lipca 2016

RECENZJA: „Cmętarz zwieżąt" Stephen King

Cześć :)

Dzisiaj mam dla was recenzję książki, która wywarła na mnie ogromne wrażenie i sprawiła, że wieczorem bałam się zgasić światło. Mowa tu o Cmętarzu zwieżąt, czyli pierwszej książce Kinga, którą przeczytałam.



Tytuł: Cmętarz zwieżąt
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 424
Data wydania: 12.05.2009 r. (książka napisana w 1983 r.)
Kategoria: horror


O tej książce czytałam wiele pozytywnych opinii. Jako, że lubię pozycje trzymające w napięciu, postanowiłam zapoznać się z tą, która takie wrażenia miała gwarantować.

Rodzina Creedów przeprowadza się do domu, w pobliżu którego znajduje się Cmętarz Zwieżąt. Jest to mroczne miejsce, gdzie zachodzą niewytłumaczalne zjawiska. Zwierzęta tam pochowane powstają z martwych, ale nie takie jak dawniej. Są nieco odmienione, a ich zachowanie staje się nienaturalne.

Książka od samego początku trzyma w napięciu. Czyta się szybko i płynnie, a strony lecą w zastraszającym tempie.

Wcześniej nie czytałam książek tego typu i zastanawiałam się, jak można się bać, czytając? A jednak można. I to jak! Cały czas odczuwałam lekkie napięcie, ale bywały momenty, kiedy po prostu się bałam. Musiałam robić przerwy, by chwilę odetchnąć. Wielokrotnie otwierałam usta ze zdziwienia i szoku, którego doznawałam, poznając decyzje niektórych bohaterów.

Myślę, że napięcie w tej książce jest budowane w fantastyczny sposób, nie ma chwili znudzenia, ale za to są momenty wywołujące gęsią skórkę, a to z pewnością dostarcza czytelnikowi niesamowitych emocji.

Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób przeżywałam wszystko wraz z bohaterami, miałam nadzieję, że ktoś czegoś nie zrobi, a ktoś inny zdąży go powstrzymać. Nie mogłam się oderwać, chcąc poznać dalsze losy rodziny Creedów i ich przyjaciela Juda.

Oprócz fantastycznej historii, możemy tu zobaczyć, jak dobrze Stephen King ukazał ludzkie słabości. Bezradność wobec śmierci jest naszą częścią i nawet gdybyśmy bardzo tego chcieli, nie da się odwrócić biegu wydarzeń. Człowiek wobec śmierci jest słaby i bezbronny, nie może jej oszukać i przewyższyć. Widzimy tu, jak pod wpływem jednego miejsca  i wydarzenia psychika ludzka może ulec przemianie i doprowadzić do popełnienia czynów, jakie nie powinny mieć miejsca na co dzień.

Podsumowując, trudno jest napisać tu coś więcej. Ta książka była po prostu fantastyczna, mocno mnie poruszyła i wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Jestem skłonna powiedzieć, że to druga najlepsza książka, jaką czytałam w życiu. Nie brakowało jej niczego. Była świetna fabuła, napięcie i groza. Czytając, naprawdę się bałam, czułam narastający strach z każdym kolejnym słowem i właśnie za to cenię tę powieść. Była po prostu genialna, polecam każdemu fanowi tego gatunku.

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☻☻☺

 Pamiętajcie, że do 2 sierpnia możecie wziąć udział w konkursie: http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/ewa-baranska-z-kim-pacza-gwiazdy.html

piątek, 22 lipca 2016

Ewa Barańska „Z kim płaczą gwiazdy" Recenzja + KONKURS

Cześć!

Dzisiaj przygotowałam dla was krótką recenzję książki „Z kim płaczą gwiazdy" Ewy Barańskiej i konkurs, w którym tę właśnie książkę będziecie mogli wygrać.

Aby trochę odpocząć od ciężkich tomów fantasy i science fiction, postanowiłam przeczytać coś lekkiego, młodzieżowego. Wybór padł na „Z kim płaczą gwiazdy", która swoją premierę miała co prawda w 2008 roku, ale lepiej późno niż wcale.



Tytuł: Z kim płaczą gwiazdy
Autor: Ewa Barańska
Wydawnictwo: Telbit
Liczba stron: 191
Data wydania: 2008

„Z kim płaczą gwiazdy" to opowieść o dwójce nastolatków, między którymi pojawia się niesamowite uczucie. Wszystko wali się, gdy Michał, skacząc do wody, łamie kręgosłup. Weronika, wraz z przyjaciółmi, rozpoczyna walkę o jego zdrowie i robi wszystko co w jej mocy, by móc powrócić do normalnego życia.

Ta książka zdecydowanie przewyższyła moje oczekiwania. Spodziewałam się nudnej lektury, a otrzymałam ciekawy i miły sposób na spędzenie czasu. Sama historia miłości nastolatków zajmuje tu niecałą połowę książki, reszta stanowi walkę o jego sprawność. Opisywane są działania podejmowane przez przyjaciół Michała.

Wbrew pozorom, z tej powieści możemy dowiedzieć się dużo o polskim prawie, organizacjach pożytku publicznego, czy nawet medycynie. Przystępny język wydaje się być skierowany wprost do młodych. Cała sytuacja opisana jest w bardzo naturalny sposób, tak, jakby mogła wydarzyć się w naszym otoczeniu.

Walka, jaką podejmuje Weronika jest w stanie wiele nas nauczyć, pokazuje, jak ważna może być dla nas druga osoba i w jak szybki sposób można zebrać siły po to, a by jej pomóc. Warto wspomnieć o tym ,że autorka nie kończy opowieści. Rozwiązanie tej historii pozostawia nam, abyśmy sami dopisali do niej zakończenie we własnej głowie.

Bez zbędnego przedłużania, uważam, że jest to książka idealna na ciepłe wakacyjne dni. Czyta się szybko i przyjemnie. Pomimo wątku miłosnego, znajdziemy tu bardzo ważne w życiu wartości, polubimy bohaterów i utożsamimy się z nimi. Polecam każdemu, kto chcę na chwilę oderwać się od książkowego wiru.

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☺☺☺


A teraz, zgodnie z obietnicą, KONKURS!

 Chciałabym , abyście w komentarzu odpowiedzieli na pytanie:


Dlaczego ta książka powinna trafić właśnie do Ciebie?

oraz podali swój adres e-mail

Na odpowiedzi czekam do 2 sierpnia 2016 roku, a po upływie terminu wybiorę autora najciekawszej odpowiedzi. Wyniki pojawią się na blogu oraz stronie na facebooku  https://www.facebook.com/thebookhothead/


Regulamin konkursu:
1. Organizatorem konkursu jestem ja - autorka bloga The Book Hothead.
2. Konkurs trwa od 22 lipca 2016 do 2 sierpnia 2016 do godziny 23:59. Mogą wziąć w nim udział jedynie osoby posiadające adres korespondencyjny na terenie Polski.
3. Aby wziąć udział w konkursie musisz być obserwatorem bloga i udzielić odpowiedzi na pytanie konkursowe.
4. Każdy użytkownik może udzielić jednej odpowiedzi na pytanie konkursowe.
5. Po 2 sierpnia 2016 wybiorę zwycięzcę, a o wynikach poinformuję na blogu i stronie na facebooku.
6. Autora najciekawszej odpowiedzi nagrodzę egzemplarzem książki  „Z kim płaczą gwiazdy" Ewy Barańskiej.
7. Zwycięzca proszony jest o przesłanie danych do wysyłki na adres mailowy: thebookhothead@gmail.com do 10 sierpnia 2016 roku.


wtorek, 19 lipca 2016

RECENZJA: CYKL STARTER część 2: „Ender”

Cześć :)

Zgodnie z obietnicą, dziś przychodzę z recenzją „Endera", czyli kontynuacją „Startera", o którym moją opinię możecie zobaczyć tutaj. Przyznam, że nie planowałam czytać tej części, bo przede wszystkim nie spodziewałam się takiego zakończenia poprzedniej. Dobrze, że tak się stało, gdyż „Ender” jest zdecydowanie lepszy od poprzednika.


Tytuł: Ender
Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Data wydania:
09.09.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


 „Callie, dawniej bezdomna, mieszka teraz z Tylerem i Michaelem w okazałej rezydencji zapisanej jej przez bogatą renterkę Helenę. Pomimo zburzenia i zdelegalizowania przez rząd banku ciał, nosiciele chipów, w tym Callie, są tropieni i porywani przez nieznanych prześladowców, zainteresowanych dokonywaniem na nich eksperymentów. Callie długo unika uprowadzenia, w końcu jednak i ona zostaje uwięziona przez rządowego agenta, który poddaje ją i jej przyjaciela brutalnym testom. Po wydostaniu się z więzienia jadą na pustynię, do nowej siedziby Brockmana. Callie ma nadzieję odnaleźć tam swojego ojca i uwięzionych przyjaciół. Zdemaskowanie Brockmana okazuje się trudniejsze niż się spodziewała."

Książka stanowi fantastyczną kontynuację poprzedniej części. Akcja wciąż toczy się w zawrotnym tempie. Poznajemy tu kilku nowych bohaterów, a jeden z nich staje się bardzo ważnym elementem fabuły. Nie tylko ci nowi, ale wszyscy są wykreowani w ciekawy sposób i o prawie każdym z nich dowiadujemy się czegoś, czego się nie spodziewaliśmy.

To tutaj poznajemy rozwiązanie większości spraw, które pozostały niedokończone w części pierwszej. Jeszcze więcej szokujących faktów, emocji, zaskoczeń i rozczarowań, bo i te także towarzyszyły mi podczas czytania. W pewnym momencie poczułam nawet delikatny zawód, a nawet szok.

Podobnie jak w Starterze, mamy szybki bieg wydarzeń, ale według mnie wszystko nabiera zawrotnego tempa dopiero tutaj. Przed rozpoczęciem, zastanawiałam się, co jeszcze może się wydarzyć, nie wyobrażałam sobie, o czym jeszcze mogę się dowiedzieć. Przekonałam się jednak, że jest jeszcze lepiej niż poprzednio. Szokujące informacje pojawiają się jedna po drugiej.

Przyjaciele okazują się wrogami, umarli - żywymi, a starcy - młodzieńcami. Wszystko to dzieje się tak szybko, że zanim przyswoimy jeden fakt, już musimy skupiać się na innym.

 Każdy wygląda dużo lepiej, jeśli promieniuje zadowoleniem. Jeżeli wykorzystuje swoją inteligencję i talenty, zamiast przejmować się tym, czy aby w oczach innych jest „śliczny”.

Warto też wspomnieć o drugim dnie tej książki. W moim odczuciu, ukazuje ona ludzką wadę, jaką jest ślepe dążenie do celu i nie zważanie na konsekwencje, a te mogą być ogromne. Ludzie, którzy dążą jedynie do zysku, tracą i to podwójnie, a ta powieść świetnie to ukazuje.

Podsumowując, czuję lekką pustkę po przeczytaniu całości, z jednej strony cieszę się, że kolejna książka już za mną, a z drugiej, chciałabym kontynuować, bo sprawiało mi to dużą frajdę. Czytałam z zapartym tchem zarówno „Startera", jak i „Endera". Część druga wypada u mnie minimalnie lepiej, ale uważam, że cały cykl zdecydowanie jest wart uwagi. U mnie wywołał pozytywne emocje i z pewnością pozostanie w mojej pamięci na długo.


Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☻☺☺


Dziękuję, że jest was coraz więcej, koniecznie zostawiajcie ślady swojej obecności w komentarzach :) 

poniedziałek, 18 lipca 2016

RECENZJA: CYKL STARTER część 1: „Starter"

Cześć :)

Dziś kolejna recenzja, czyli Starter Lissy Price. Wydana w 2015 roku powieść zrobiła niemałe wrażenie na fanach science fiction. Autorka wprowadziła bowiem coś nowego, coś, czego jeszcze nie było. Jutro kolejna część z kolejnym tomem, czyli „Enderem".



Tytuł: Starter
Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Data wydania:
08.04.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


„Callie straciła swoich rodziców, kiedy wojna bakteriologiczna zmiotła z powierzchni ziemi wszystkich w wieku między 20 a 60 lat. Ona i jej młodszy brat, Tyler, uciekają, żyjąc jako osadnicy razem z ich przyjacielem Michaelem i walczą ze renegatami, którzy byliby w stanie zabić ich choćby dla ciastka.
Jedyną nadzieją Callie jest Prime Destinations, niepokojące miejsce w Beverly Hills, rządzone przez tajemniczą postać znaną jako Old Man (Stary Człowiek). Ukrywa on nastolatków, aby wypożyczyć ich ciała Enderom – seniorom, którzy chcą być znowu młodzi. Callie wie, że pieniądze utrzymają ją, Tylera i Michaela żywych, więc zgadza się być dawcą. Ale neurochip, który został umieszczony w jej głowie ma awarię i Callie budzi się w życiu Helen – kobiety, która wypożyczyła jej ciało. Mieszka w jej domu, jeździ jej samochodami i umawia się z wnukiem senatora. Wszystko wygląda jak w bajce, dopóki Callie nie odkrywa, że Helen zamierza robić coś więcej, niż tylko imprezowanie – a plany Prime Destinations są dużo gorsze niż Callie mogła sobie kiedykolwiek wyobrazić…"


Zacznę może od tego, że okładka książki jest po prostu świetna. Ma w sobie coś hipnotyzującego, może to te dwukolorowe oczy? W każdym razie oprawa graficzna robi wrażenie.

Już od samego początku „Starter" wciąga, całkowicie pochłania. Nie ma tu wstępu ciągnącego się przez 100 stron. Już po pierwszych stronach zaczynamy coraz bardziej wciągać się w świat Callie.

Książka napisana jest łatwym, sprzyjającym językiem, co ułatwia czytanie. Strony lecą jedna za drugą, nawet nie spojrzymy, a już połowa, a potem koniec. Nie ma tu zbędnej liczby opisów, brak również szeroko rozbudowanych wątków pobocznych. Akcja skupia się na głównej bohaterce i jej otoczeniu. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy wczuć się w położenie bohaterki, poznać jej myśli i uczucia, a także wspomnienia, które pełnią dosyć ważną rolę.

Daj człowiekowi maskę, a powie ci prawdę.

Warto wspomnieć, że tu cały czas dzieje się coś interesującego, a nawet szokującego. W moim odczuciu, autorce bardzo dobrze udało się budować napięcie. Czytając, niejeden raz doznawałam szoku i zadawałam sobie pytanie: jak ona z tego teraz wyjdzie?, a to właśnie kazało mi czytać dalej.

Ta pozycja niemal cały czas utrzymuje w napięciu, chcemy wiedzieć co się wydarzy, bo przebieg akcji nie pozwala na chociażby chwilowe oderwanie się od czytania. Zazwyczaj kończymy wraz z końcem rozdziału, a resztę zostawiamy na później. Tutaj się tak nie da, bo rozdziały kończą się zazwyczaj czymś niewiarygodnym, czymś, czego najmniej się spodziewało.

Bardzo spodobał mi się sam pomysł autorki. O takim czymś jeszcze nigdy nie słyszałam, więc stanowiło to dla mnie całkowitą nowość. Motyw wypożyczania ciał zainteresował mnie na tyle, że zdecydowałam się przeczytać pomimo innych planów.

Podsumowując: szybka, wartka akcja i dużo jej zwrotów, brak przynudzania i zbędnych opisów, ciekawy motyw i emocje towarzyszące czytaniu, tego właśnie możecie się spodziewać. Była to książka, która zdecydowanie mi się podobała, czytałam w napięciu, oczekując na to, co będzie dalej. Jednak nadal stanowi to dla mnie po prostu dobrą pozycję, ale cieszę się, że po nią sięgnęłam. Myślę, że jest idealną propozycją dla młodzieży, ale może się spodobać również dorosłym. Polecam :)
 

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☺☺☺

piątek, 15 lipca 2016

RECENZJA: „Futu.re" Dmitry Glukhovski


 Mówię to jemu i mówię tobie: śmierć jest nam potrzebna! Nie powinniśmy żyć wiecznie! Nie takimi nas stworzono! Jesteśmy zbyt głupi na wieczność. Zbyt egoistyczni. Zbyt zadufani w sobie. Nie jesteśmy gotowi na życie bez końca. Potrzebujemy śmierci, Jacob. Bez śmierci nie potrafimy żyć.

Dziś przygotowałam dla was recenzję powieści Dmitra Glukhovskiego, o której w 2015 roku było głośno. Mowa tu oczywiście o FUTU.RE, nie takiej pięknej wizji przyszłości według rosyjskiego autora, rozpoznawanego przede wszystkim dzięki książce „Metro 2033" i jego kontynuacjach.




Tytuł: Futu.re
Autor: Dmitry Glukhovski
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 640
Data wydania: 04.03.2015 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to okładka. Jest w niej coś takiego, co sprawiło, że miałam wielką ochotę ją przeczytać. I nie żałuję.

Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Nigdy nie czytałam Metra 2033, pomimo wielu pozytywnych opinii, jakoś nigdy nie mogłam się do tego zabrać. Gdy składałam zamówienie w księgarni internetowej, wiedziałam, że chcę przeczytać książkę przedstawiającą wizję przyszłości. Wybór padł na tą właśnie powieść, bo cieszyła się wysokim zainteresowaniem i zbierała naprawdę dobre opinie. No a poza tym, ta okładka!




Dodatkowo w środku znajdziemy trzy przerywniki w postaci ilustracji, przedstawiających wydarzenia z książki, są one do pobrania na oficjalnej stronie: http://www.futu.re/


















Świat, jaki przedstawia nam Dmitry Glukhovski jest, wydawałoby się, idealny. Wynaleziono substancję, która zapewnia nieśmiertelność i pozwala cieszyć się wiecznie młodym wyglądem. Na kuli ziemskiej panuje ogromne przeludnienie, znajduje się na niej prawie bilion ludzi, z czego około 120 miliardów w Europie. Jan jest jednym z Nieśmiertelnych, wraz ze swoimi towarzyszami przeprowadza akcje mające na celu odnajdywanie rodzin, które nie zarejestrowały ciąży. Gdy ktoś decyduje się na założenie rodziny, musi podjąć bardzo trudną decyzję. Panuje zasada jeden za jeden, czyli jeżeli ma się urodzić dziecko, któryś z rodziców musi dostać zastrzyk starości, po którym umiera w ciągu dziesięciu lat. W przeciwnym razie, gdy oszustwo zostanie wykryte, potomek jest zabierany do internatu, a zastrzyk wykonany na miejscu. Życie Jana nieco się komplikuje po tym, jak dostaje zadanie specjalne od senatora Schreyera...

Europa. Olbrzymie gigalopolis, miażdżące swoim ciężarem pół kontynentu, depczące ziemię i podpierające niebiosa.

O świecie, który przedstawia nam autor dowiadujemy się coraz więcej z każdą kolejną stroną. Parki wodne, ogromne stacje kolejowe, wieżowce sięgające chmur. To wszystko wydaje się odległe, nie dotyczące naszych czasów, a mimo to, czytając ma się wrażenie, że jest to opis naszej teraźniejszości.


W moim odczuciu akcja tej książki nie pędzi zaciekle do przodu, ale i nie stoi w miejscu. Mamy tu dużo opisów, pomagających zrozumieć, jak funkcjonuje tamtejszy świat. Tutaj nie ma chili prywatności, nikt nie wstydzi się swojego ciała, ludzie zażywają antydepresanty i pigułki szczęścia. Są nieśmiertelni, co sprawia, że stawiają się wyżej od Boga, już dawno zapomnieli o modlitwie, a kościoły przekształcili w domy publiczne. Gdy patrzą w górę, widzą sztuczne niebo, jedynie iluzję, na to prawdziwe stać tylko najbogatszych, którzy mogą spoglądać na nie z dachów swoich apartamentowców. Wszystko to wydaje się dosyć przerażające, jednak oni uważają, że doszli do perfekcji.


Rywalizacja z Bogiem straciła już sens, bo dawno się z nim zrównaliśmy. Kiedyś wieczny był tylko on, teraz - każdy. Zawędrowaliśmy nawet do nieba, ponieważ bogiem jest teraz każdy z nas, ponieważ teraz słusznie się nam ono należy. Boga nie trzeba było nawet obalać - uciekł sam, w kobiecym przebraniu i zgoliwszy brodę, a teraz błąka się gdzieś pośród nas, mieszkając w kubiku dwa na dwa na dwa i łykając na śniadanie antydepresanty.

Mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową. Znamy uczucia i emocje towarzyszące Janowi, ale także dowiadujemy się dużo o jego przeszłości w osobnych rozdziałach. Wydaje się, że on jako jeden z niewielu dostrzega luki w utopijnym systemie funkcjonowania Europy. Z początku ma taki sam stosunek do nieśmiertelności, jak reszta społeczeństwa, ale z czasem obserwujemy jak jego poglądy się zmieniają, jak przechodzi wewnętrzną przemianę. Jak dla mnie stanowi to jeden z najlepszych elementów tej powieści.

Jak już wspomniałam, akcja nie toczy się w zawrotnym tempie, co wskazywałoby na to, że Futu.re nie czyta się jednym tchem. A jednak. Jest w niej coś takiego, co nie pozwala się oderwać, coś, co każe pozostać przy lekturze i poznać cały ten świat jeszcze lepiej.

 Pod moimi nogami naprawdę ściele się trawa, miękka, soczysta, prawie jak żywa - ale jest niezniszczalna, absolutnie niewrażliwa na deptanie, nie potrzebuje wody ani słońca i do tego nie brudzi ubrania. We wszystkim jest lepsza od prawdziwej, może oprócz tego, że jest nieprawdziwa.

Spotkamy się tu również z brutalnością, ale autor naświetla ją w taki sposób, że skłania to do przemyśleń, że sprawia wrażenie, jakby mogło to dotyczyć każdego z nas. Akty przemocy pojawiają się tu dosyć często, lecz nie na tyle, by zniechęcić czytelnika.

Książka - wydawałoby się - zwykła. Opowieść o przyszłości, gdzie ludzie mają wszystkiego pod dostatkiem. Nowe technologie. Jednak, jak już pisałam, jest w niej coś wyjątkowego. Czytając, zdajemy sobie sprawę, że to, co dzieje się tam, dotyczy nas wszystkich tutaj.


 - Otóż to! Życie! Życie, rozumiesz? A nie wegetacja. Lepiej jest potrzeć zapałkę i spłonąć, ale za to coś poczuć!

To, co zachwyciło najbardziej, to podłoże psychologiczne tej książki. Problemy ludzkości wplecione w futurystyczne tło. Ale przede wszystkim przemiana, jaka dokonuje się  Janie, to jak z czasem zdaje sobie sprawę z tego, że świat zmierza w złym kierunku. Z pewnością mogę powiedzieć, że dla słów, które wypowiada na końcu, warto było przeczytać całą książkę. Jego końcowa wypowiedź stanowi fantastyczne podsumowanie całej powieści i to ona sprawiła, że w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia.

Powiem tylko tyle - POLECAM. Polecam każdemu, kto chce przeżyć coś niezwykłego. Skończyłam z uczuciem pustki, z jednej strony cieszyłam się, że dotarłam do końca, a z drugiej - pragnęłam dalej pogrążać się w lekturze.Z czystym sercem mogę przyznać, że była to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu czytałam. Przekazuje wartości  fantastyczny sposób, skłaniając do refleksji.

Moja ocena:
 ☻☻☻☻☻☻☻☻☻☺

środa, 13 lipca 2016

RECENZJA: „Bohaterowie umierają" Matthew Woodring Stover

Cześć :) 

Tym razem przygotowałam dla was recenzję czegoś mocniejszego, czegoś, co nie spodoba się każdemu ze względu na brutalność, bezpośredniość i mocny język. „Bohaterowie umierają" to pierwszy tom Aktów Caine'a. To, jak ta książka znalazła się na mojej półce, stanowi dosyć ciekawą historię. Rok temu zakupiłam w Carrefourze tom drugi za 4,99. Części pierwszej szukałam we wszystkich księgarniach, ale nie dostałam nigdzie. Okazało się, że zaprzestano druku już jakiś czas temu. Mimo to poszperałam w internecie i udało mi się ją kupić za niecałe 15 zł.





Tytuł: Bohaterowie umierają
Autor: Matthew Woodring Stover
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 670
Data wydania: 07. 2009 r.
Kategoria: fantasy, science fiction


W świecie, w  którym żyje Hari Michaelson, ludzie dostarczają sobie rozrywki, poprzez oglądanie przygód. On sam jest aktorem, który im to umożliwia. Jest jednym z tych, którzy poprzez transfer przenoszą się do świata Ankhany, równoległej rzeczywistości, gdzie biorą udział w różnych wydarzeniach. Im bardziej są one niebezpieczne, tym lepiej, bo więcej ludzi będzie chciało to oglądać. W Nadświecie Hari wciela się w rolę Caine'a, bezwzględnego i doświadczonego zabójcy. Robi to od lat, jest jednym z najsławniejszych i najlepiej zarabiających aktorów. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy jego żona nieświadomie znajduje się w niebezpieczeństwie. Aby ją uratować, Hari ponownie musi wrócić do Ankhany pod pretekstem wypełnienia założeń nowej przygody, którą na żywo będą oglądać miliony.

Rozpoczynając lekturę, nie miałam większych wymagań co do tej książki. Chciałam ją przeczytać i tyle, zobaczyć, czy może mnie czymś zaskoczyć. Jak często bywa w literaturze fantasy, z początku trudno jest wszystko zrozumieć i zapamiętać, tak jest również i w tym przypadku. Jednak szybko da się zorientować w całej sytuacji i czytać bez konieczności robienia przerw i zastanawiania się, kto jest kim. 

Pan Stover stworzył świat, z jakim nie przyszło mi się spotkać jeszcze nigdy. Transfery i przejścia do równoległych światów są często wykorzystywanym motywem, ale zatrudnianie do tego specjalnych aktorów i tworzenie z tego coś w stylu filmów, które da się przeżywać jakby własnymi oczami, jest nowym pomysłem, który przypadł mi do gustu.

Jeżeli chodzi o akcję, przyspiesza ona stopniowo, z każdą stroną, czasem zwalnia, jednak stale utrzymuje się na podobnym poziomie, a na samym końcu niesamowicie przyspiesza. Czytając, ani razu nie czułam znudzenia, nie brnęłam przez strony na siłę, żeby przetrwać i dotrzeć do ciekawszego momentu.

Autor świetnie wykreował postać zarówno Hari'ego, jak i jego ankhańskiego odpowiednika - Caine'a. Jest człowiekiem, który mierzy się z wieloma problemami. Musi pokonać samego siebie, swoje słabości, doprowadzić swoje ciało do granic możliwości, bo wie, że nie może odpuścić.

Mamy tu do czynienia z mocnym językiem, bohaterowie mają swoje ulubione wyrażenia, służące do ukazywania niezadowolenia, niektóre z nich są nawet nieco zabawne. Moim zdaniem, przekleństw jest trochę za dużo, ale nie wpływa to tak bardzo na komfort czytania. 

Pisząc o tej książce, trudno nie wspomnieć o brutalności, która wyrażana jest w bezpośredni sposób. Nie ma owijania w bawełnę, wnętrzności? Nieee. Flaki! Oprócz tego spotykamy tu przeróżne metody tortur.

Dużą rolę, a szczególnie na końcu, odgrywa tu magia, opierająca się na Przepływie. Niektórzy z bohaterów potrafią używać czarów, które niejednokrotnie ratują im życie. Ale są sposoby by ją powstrzymać. Nie można użyć jej, przebywając w specjalnych budynkach, hamujących przepływ mocy, jednym z nich jest właśnie ten, w którym dokonuje się wszelkiego rodzaju tortur.

Nie mogę powiedzieć, że książkę przeczytałam jednym tchem, ale również się z nią nie męczyłam. Cieszę się, że akurat tego dnia przypadkowo kupiłam drugą część, by móc poznać historię pierwszej. Nadmierna przemoc i brutalność wcale mnie nie zniechęcają, są znakiem szczególnym tej książki, czymś, bez czego nie byłaby już taka sama. Polecam ją szczególnie fanom fantasy i science fiction, ale i każdemu, kto ma ochotę na coś mocniejszego. Jestem pewna, że już wkrótce będę kontynuować moją przygodę z Cainem.





Moja ocena:
 ☻☻☻☻☻☻☻☻☺☺



niedziela, 10 lipca 2016

RECENZJA: „Więzień labiryntu" James Dashner

Cześć :)

Z racji, że bardzo lubię czytać powieści fantasy i science fiction, postanowiłam zabrać się za „Więźnia labiryntu" Jamesa Dashnera, czyli popularną już ,wśród młodzieży i nie tylko, książkę, stawianą na równi z „Igrzyskami śmierci" czy „Niezgodną". Film o tym tytule obejrzałam niedługo po premierze, ale nigdy nie garnęłam się do poznania oryginalnej historii. Niedawno jednak nadarzyła się okazja: dzięki poleceniu mojej koleżanki, w końcu postanowiłam przeczytać ten słynny bestseller.



Tytuł: Więzień labiryntu
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 424
Data wydania: 12.09.2014r.
Kategoria: fantasy, science fiction


Rozpoczynając lekturę, od samego początku jesteśmy, tak samo jak Thomas, nieco zdezorientowani. Razem z nim pojawiamy się w nieznanym miejscu, wśród nieznanych ludzi, pamiętając jedynie swoje imię, nic więcej. Wraz z głównym bohaterem z czasem dowiadujemy się coraz więcej o tajemniczym labiryncie, który, wydawałoby się, jest bardzo dobrze znany streferom, a w szczególności zwiadowcom, którzy codziennie wyruszają w jego głąb, by badać rozmieszczenie ścian i szukać wyjścia. Nie jest to łatwe zadanie, albowiem każdego dnia, po zamknięciu wrót, labirynt się zmienia. Myślę, że każdy z was zna dobrze tę historię. Po przybyciu Thomasa wszystko się zmienia, a on sam pragnie odnaleźć wyjście.

Sam początek historii niestety niezbyt mnie wciągnął. Całe to poznawanie labiryntu, zasad funkcjonowania streferów i ich własnego języka było trochę męczące i nużące. Myślę, że mogło to być spowodowane tym, że  pewnym sensie wiedziałam już co się wydarzy. Mimo to dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, o których nawet w ekranizacji nie wspomniano.

Czytając o nowych postaciach, od razu kojarzyłam je z tymi filmowymi, pojawiały się jednak też takie, których wcześniej nie znałam i trochę trudno było mi je zapamiętać. Ogółem, jest po prostu kilka takich bohaterów, którzy na początku mogą się mylić i nie zapadać w pamięć.

Pierwszą połowę książki zaliczyłabym raczej do tych mniej ciekawych, autor poświęcił ją na zapoznanie nas z całym otoczeniem. Miało tu miejsce kilka znaczących wydarzeń, jednak nie były one na tyle szokujące, że zapierały dech w piersi.

Natomiast druga połowa zdecydowanie jest warta uwagi. Tutaj wydarzenia z filmu zdecydowanie odbiegają od tych książkowych. Czytałam z zaciekawieniem, nie mogłam się oderwać, może właśnie dlatego, że nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji. Każdy rozdział kończy się w tak ciekawie, że aż trudno nie czytać dalej.

Z każdą kolejną stroną odkrywałam, jak bardzo książka różni się od filmu, o ile jest od niej lepsza. Ekranizacja zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie, ale to co przeczytałam było jeszcze lepsze. Czasem byłam w wielkim szoku, odkrywając, co dzieje się z poszczególnymi bohaterami, jakie są ich historie, ale przede wszystkim zaskoczył mnie przebieg fabuły. Było to coś, czego się nie spodziewałam.

„Więzień labiryntu" jest pełen akcji, ale mimo to zdarzały się momenty, w których nie działo się za wiele. Niestety, czasem czytałam po prostu po to, żeby ,,przetrwać" i przejść do ciekawszego momentu.

Podsumowując, książka podobała mi się, ale nie na tyle, żeby mnie zachwycić. Czuję lekki niedosyt, bo spodziewałam się czegoś lepszego, żywszego, szczególnie w pierwszej połowie. Mimo to uważam, że była to całkiem przyjemna lektura. Czytało się lekko i przyjemnie, a te 400 stron zleciało w mgnieniu oka. Z pewnością zadowoli fanów literatury młodzieżowej i fantasy.

 Moja ocena:

☻☻☻☻☻☻☻☺☺☺


piątek, 8 lipca 2016

Co do mnie ostatnio przybyło, czyli mini book haul

Cześć :)

Jako, że w wakacje wyznaczyłam sobie pokaźny cel poczyniłam również małe zakupy, które przyczynią się do jego zrealizowania :)

Kupiłam tylko (a może aż?) cztery książki, z czego jedna stanowi spontaniczny zakup pod wpływem okazji :)

Mój regał powiększył się o:

Starcie królów George'a R. R. Martina







Północ i Południe Elizabeth Gaskell


Za tę książkę zapłaciłam w Biedronce 12,99 :)


Bastion Stephena Kinga



Futu.re Dmitra Glukhovskiego



A tak prezentuje się mój mały stosik



Niby niewielkie zakupy, ale jak cieszą :) A wy co kupiliście ostatnimi czasy ?

środa, 6 lipca 2016

Bez paniki, to tylko książka, czyli recenzja „Paniki" Lauren Oliver



 Cześć :)

Przed wakacjami sporządziłam listę książek, które planuję przeczytać w wakacje. Nie wytrwałam jednak długo w moich postanowieniach i wstrzymałam się z realizowaniem postanowień. A wszystko to przez „Panikę" autorstwa Lauren Oliver, która wpadła w moje ręce. Zachęcona pozytywnymi opiniami, postanowiłam zapoznać się z losami bohaterów.





Tytuł: Panika
Autor: Lauren Oliver
Liczba stron: 360
Data wydania: 02.02.2016r.
Kategoria: Literatura młodzieżowa


Czytając „Panikę", poznajemy kilkoro młodych ludzi, w szczególności Heather i Dodge'a, z których perspektywy opisywane są wydarzenia. Młodzi rywalizują w grze zwanej Paniką, w której wypełniają bardzo (nawet śmiertelnie) niebezpieczne zadania. Robią to z własnej woli, po to, aby wygrać sporą sumę pieniędzy, która umożliwiłaby im życie w lepszych warunkach. Uczestnicy gry muszą wychodzić poza własną strefę bezpieczeństwa i stawiać czoła własnym lękom. Wkrótce wielu z nich odpadnie, bo zwycięzca może być tylko jeden...

Akcja książki rozgrywa się praktycznie w jednym miejscu, nie ma tu również wybitnej galerii postaci. Jest ich tylko tyle, ile wymaga fabuła. Nie ma tu niepotrzebnych bohaterów, którzy nic nie wnoszą do przebiegu akcji. Brak tu również opisów, od samego początku dostajemy szybki bieg wydarzeń, bez zbędnych elementów i właśnie to sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko.

Autorka już od pierwszych stron wprowadza napięcie, które momentami rośnie, a innym razem nieco maleje. Jednak nigdy nie znika całkowicie. Nie wszystko opiera się tu na samej grze. Znajdziemy tu również elementy miłosne, poznamy historie i emocje, które targają bohaterami i mają duży wpływ na ich działania.

Szczerze przyznam, że mimo, iż ta książka mnie nie powaliła, przeczytałam ją jednym tchem, w ciągu doby. Między stronami cały czas przewijał się lekki dreszczyk emocji, który utrzymywał się przez większą część opowieści. Niejeden raz przerywałam, będąc zszokowana tym, co się właśnie wydarzyło.

Jest jednak jedna sprawa, która nie za bardzo przypadła do gustu, a dokładnie kwestia alkoholu i papierosów, która wiecznie przewija się wśród wydarzeń. Nie jest to bardzo rażące, ale zdecydowanie zbyt zauważalne i -moim zdaniem- zbyt częste. Może autorka właśnie tym chciała podkreślić warunki, w jakich żyją postaci.

Podsumowując, uważam, że ta książka z pewnością jest warta przeczytania. Stanowi ciekawą propozycję dla młodzieży. Czytałam z przyjemnością i nie rozczarowałam się, mimo że nie była to najlepsza pozycja tego typu, jaką czytałam. Polecam :)

Moja ocena:
☻☻☻☻☻☻☻☺☺☺

niedziela, 3 lipca 2016

Lista moich ulubionych kanałów książkowych na YouTube

Cześć!
Dzisiaj chciałabym przedstawić wam krótką listę moich ulubionych książkowych kanałów na YouTube. Lubię oglądać te booktuberki, bo dzięki nim odnajduję wiele książek i inspiracji. Jeżeli jeszcze o nich nie słyszeliście, koniecznie zajrzyjcie na ich kanały ( i blogi ) :)

1. Życie między wierszami 

 https://www.youtube.com/channel/UCyFfmsslV_3ALwMGrUYfYAg

 http://zycie-miedzy-wierszami.blogspot.com/





2. Abigail Jailette

 https://www.youtube.com/channel/UCmmvVxGexYpr3bPD0HAWC_w

 http://alone-with-books.blogspot.com/

 





3. Maja K.

 https://www.youtube.com/channel/UCq-pC2QWnRpN-1VjGiZ5Rjw





4. Martha Oakiss

 https://www.youtube.com/channel/UCpNNg6tCR84Y-FxygvhfjsQ

 http://secret-books.blogspot.com/



piątek, 1 lipca 2016

Coś w sam raz na wakacyjne dni. Recenzja książki „Bogowie i wojownicy"

Cześć :)
Dzisiaj przygotowałam dla was krótką recenzję książki, która już dawno temu trafiła w moje ręce w postaci prezentu urodzinowego. Dużo czasu zajęło mi zabranie się za nią, ale w końcu się udało. A mowa tu o „Bogowie i wojownicy" autorstwa Michelle Paver.

Po skończeniu obszernej powieści miałam ochotę na coś lekkiego, ale zarazem ciekawego i wciągającego. Wybór padł na tą książkę właśnie ze względu na to, że leżała na mojej już od dłuższego czasu, i nie jest duża objętościowo.



Tytuł: Bogowie i wojownicy
Autor: Michelle Paver
Liczba stron: 312
Data wydania: 17.07.2013r.
Gatunek: fantasy

 „Dwunastoletni Hylas jest Osobnym - wykluczonym ze swojej społeczności. Mało komu ufa, nie cofa się przed kłamstwami i kradzieżą. Ścigają go wojownicy zwani Krukami. To przez nich ucieka jego młodsza siostra. Chłopiec nie ma pojęcia, co się z nią dzieje, ale wie jedno: za wszelką cenę musi ją odnaleźć. Decyduje się wypłynąć na morze, cudem unika śmierci i trafia na niezwykłą wyspę. Tam spotyka Pirrę - córkę despotycznej kapłanki, swoją rówieśniczkę, która również znalazła się tam przypadkowo. Różni ich niemal wszystko, muszą jednak wspólnie zmierzyć się z potęgą przyrody, gniewem bogów, wielką polityką - a także z własnymi słabościami i sobą nawzajem. Pomaga im w tym dobry duch... A właściwie Duch."

Zdecydowałam się zamieścić tu opis znajdujący się na tylnej okładce, ponieważ bardzo dobrze oddaje on treść książki.

Już od pierwszych stron stopniowo budowane jest napięcie, a autorka od razu przechodzi do konkretów. Brak tu zbędnych opisów i niepotrzebnego przedłużania. Cały czas się coś dzieje i może właśnie to sprawia, że książkę czyta się po prostu szybko i z przyjemnością.

Hylas swoją postawą wzbudza sympatię czytelnika, jest bohaterem, który od samego początku wydaje się postępować słusznie. Natomiast jego towarzyszka -Pirra- z początku sprawia wrażenie nieprzyjemnej, lecz  po chwili przekonujemy się o jej dobrych zamiarach. Dzieciom pomaga delfin - Duch - który „zaprzyjaźnia się" z chłopcem.

Książkę zdecydowanie czyta się jednym tchem. Jest podzielona na rozdziały, ale po zakończeniu jednego z nich od razu trzeba przeczytać kolejny. Jak już pisałam, nie ma momentów, w których akcja zdecydowanie zwalnia. Wydawać by się mogło, że 312 stron nie stanowi dużej ilości - i faktycznie tak jest, ale za to dostajemy szybki rozwój wydarzeń.

„Bogowie i wojownicy" to z pewnością nie książka, która zachwyca. Z łatwością można przewidzieć zakończenie, ale mimo to oceniam ją bardzo pozytywnie. Stanowi idealną propozycję na lato lub po prostu na odpoczynek od czegoś poważniejszego. Mimo, że mnie nie oczarowała, uważam, że jest napisana naprawdę dobrze i mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać kiedyś tom drugi.

Moja ocena:

☻☻☻☻☻☻☺☺☺☺